Kiedy byłam na Fashion Week w Nowym Jorku jesienią 2008 r., w namiotach w Bryant Park otworzyło się stoisko firmy Havaianas. Każdy z dziennikarzy, jeśli ustawił się w kolejce, mógł w ramach akcji reklamowej dostać parę kultowych klapek tej firmy. Jako zaprawiona kolejkowiczka po pół godziny stania zainkasowałam parę białych Havaianas – japonek z Brazylii.
[wyimek]Czuję się głupio, gdy w samolocie faceci ściągają buty. W stopach wciąż tkwi tabu intymności [/wyimek]
Kariera tych klapek przypomina awans dżinsów, tylko mniej rozciągnięty w czasie. Gumiaki za trzy dolary, buty robotników w dokach i mieszkańców faweli z S?o Paulo, nagle trafiają na stopy Kate Moss i do Cannes, i na wybieg u Jeana Paula Gaultiera. Swarovski obsypuje je kryształkami. Nie odparzają stopy, są trwałe i dobrze zaprojektowane. To wystarczyło, żeby podbiły świat. Młode dziewczyny mają po kilka par.
Sprzyja im kierunek, w jakim idzie moda. Od początku lat 90. prostota i funkcjonalność stają się kryteriami wyboru ubrania, a piękne nagie ciało – najmodniejszym atutem. Obuwie sportowe nosi się na każdą okazję.
W japonkach, rzymiankach, gladiatorkach chodzimy nie tylko po plaży, ale też po mieście, do pracy, zakładamy je nawet na wieczorne wyjście.