Reklama

Festiwal mebli

Ponad sto obiektów i wystaw rozrzuconych po mieście. Tydzień to za mało, by wszystko ogarnąć, a tyle trwał festiwal

Publikacja: 29.09.2009 01:32

Tomek Rygalik, projekt Genotype, foto: Ernest Wińczyk. Źródło: DuPont

Tomek Rygalik, projekt Genotype, foto: Ernest Wińczyk. Źródło: DuPont

Foto: materiały prasowe, Grzegorz Sowula GS Grzegorz Sowula

By oszczędzić zwiedzającym trudu, magazyn architektoniczny „Icon” i „Guardian” wydały przewodnik. Kanał DeTnk.tv nadawał program ze studia w Tent London w byłym browarze Trumana, gdzie powstało designerskie minimiasteczko.

Zakończony przedwczoraj London Design Festival był przeglądem dokonań projektantów XX wieku – w wielu miejscach można było zobaczyć klasykę spod znaku Bauhausu, Vitry czy wzornictwa skandynawskiego (Aalto). Oczywiście, nie brakowało nowości oraz dzieł na styku designu i sztuki.

Przedsięwzięcie odniosło gigantyczny sukces. Jednak malkontenci i tak narzekali, że brytyjski design – tak jak futbol – żyje dzięki obcokrajowcom, że wyspiarze przeszli do rezerwy. Coś w tym jest.

[srodtytul]Gargantuiczna skala [/srodtytul]

Zwiedzającym sprzyjała piękna pogoda. Rolę słupów milowych na trasie odgrywały monumentalne obiekty pod gołym niebem.

Reklama
Reklama

Przy Trafalgar Square, przed British Museum, można było pograć w szachy 2-metrowymi figurami ze szkła i drewna. Pionki były wariacjami na temat znanych budynków. Zaprojektował je i sam pomalował Jaime Hayón, hiszpański twórca osiadły w Londynie.

Przy Serpentine Gallery inna atrakcja – pawilon widmo, z barkiem i stolikami. Prawie niematerialna konstrukcja wtopiona w zieleń Kensington Gardens. Drzewa odbijają się w lustrze dachu z aluminium. Płynną formę zadaszenia podtrzymują stalowe słupki, cienkie jak gałązki, barek zaś otacza przezroczysty parawan. To cacko to projekt japońskiego zespołu architektonicznego SANAA.

Inny słynny japoński projektant Shigeru Ban skonstruował wysoką na 22 metry stożkową „piramidę” z… papieru. Rolki tektury są połączone potężnymi metalowymi śrubami. Dzieło powstało w ramach programu „Size + Matter”. Ustawione w sąsiedztwie

Southbank Centre ma konkurencję w postaci gigantycznej „patery do tortu” z emaliowanych stalowych sześciokątów – pracy Australijczyka Marka Newsona.

[srodtytul]Słońce w kapeluszu[/srodtytul]

W pokazie „Sunny Memories” w Royal College of Art studenci czterech designerskich uczelni przedstawiali przedmioty na energię słoneczną. Prawie setka propozycji sprawiła, że zmieniłam zdanie na temat solarów kojarzących się ze szpecącymi pejzaż konstrukcjami. Zobaczyłam dowcipne i estetyczne rozwiązania. Moimi faworytami są: przenośna lodówka chłodząca dzięki słonecznym promieniom(!), wygodne w użyciu baterie dla bezdomnych oraz sztuczne kwiaty, które jarzą się światłem i… mordują insekty.

Reklama
Reklama

W pobliskim Victoria & Albert Museum – inna bajka. Ekspozycja „Telling Tales”, czyli fantastyka stosowana. Wystawionym meblom i przedmiotom bliżej do sztuki „czystej”, choć mogą mieć praktyczne zastosowanie. Humor miesza się tu z kampem (czyli świadomym kiczem) i barokowym przepychem. Za inspiracje posłużyły wyobrażenia biblijnego raju, baśnie braci Grimm, powieści Defoe, grafiki Hogartha i cuda-niewidy z przeszłości. Gdybym miała wybrać coś do domu, wzięłabym wannę wmontowaną w kształt łódki (Wieki Somers) lub szafę z drzwiami udającymi krzak, z wieszakiem jak drzewko (Tord Boontje). Podziękowałabym za wypchanego lisa ze złotymi robakami w uszach! Przerażające paskudztwo zatytułowane „Czy słyszysz to, co ja?” wykonał Brytyjczyk Kelly McCallum specjalizujący się w podobnej makabrze.

[srodtytul]Folk ze świata[/srodtytul]

Na koniec o naszym sukcesie. Ekspozycje Polska Folk w Tent London i Young Creative Poland wpisane były w program „Polska! Year”, ale też były częścią London Design Festival.

Obie prezentacje wyróżniały się młodzieńczym, zawadiackim charakterem. Na Polska Folk furorę robiły projekty z motywami kurpiowskich wycinanek. W pokazie Young Creative Poland, zajmującym całą kamienicę nieopodal Victoria & Albert, a przygotowanym przez Tomka Rygalika (rocznik 1976, projektant po uczelniach w Łodzi, Nowym Jorku i Londynie), ciekawiło połączenie utopii i funkcjonalności. Świetne okładki i plakaty Grzegorza Laszuka czy Moniki Zielińskiej sąsiadowały z projektem Jarosława Kozakiewicza na Biennale Architektury w Wenecji w 2006 roku. „Transfer”, czyli system nadziemnej pieszej komunikacji w Warszawie, pojawił się jedynie w formie komputerowej symulacji. Nic nie wskazuje, żeby został urzeczywistniony. Za to stołki z pompowanej stali Oskara Zięty istnieją naprawdę, choć wyglądają nierealnie. Udają dmuchane zabawki z plastiku. Wystawę dopełniały monumentalne lampy Rygalika, „połamany” stół z białego corianu ze studia Kompott i kandelabry z plastikowych bombek grupy Puff Buff. Lekka jak piórko rewelacja.

[i]-Monika Małkowska z Londynu[/i]

Kultura
Pomyśleć o tym, co nieoczywiste. Galeria sztuki afrykańskiej Omeny Mensah w Warszawie
Patronat Rzeczpospolitej
Gwiazdy rozświetlają Kinotekę! Drugi dzień BNP Paribas Warsaw SerialCon za nami
Patronat Rzeczpospolitej
Serialowa stolica – BNP Paribas Warsaw SerialCon 2025 z programem dla dzieci, młodzieży i mieszkańców Warszawy
Kultura
Muzeum Sztuki Nowoczesnej: „Kwestia kobieca 1550-2025”. Czy sztuka ma płeć?
Materiał Promocyjny
Startupy poszukiwane — dołącz do Platform startowych w Polsce Wschodniej i zyskaj nowe możliwości!
Patronat Rzeczpospolitej
Znamy Laureatów Konkursu Dobry Wzór 2025
Materiał Promocyjny
Nowa era budownictwa: roboty w służbie ludzi i środowiska
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama