Na cenę nowoczesnego, innowacyjnego leku składa się kilka czynników, gdyż opracowanie nowego leku to proces bardzo złożony, kosztowny i ryzykowny, bo nie ma gwarancji powodzenia.

Spośród 5 – 10 tys. sprawdzanych związków, po 10 –12 latach intensywnych prac badawczo-rozwojowych, średnio tylko jeden zostaje wprowadzony na rynek jako lek. Następnie tylko dwa z dziesięciu wprowadzonych do obrotu leków przynoszą przed wygaśnięciem ochrony patentowej dochody równe lub wyższe od nakładów badawczo-rozwojowych. Koszty opracowania jednego nowego leku osiągnęły w 2007 roku rekordową kwotę 1 miliarda euro. Rewolucja biotechnologiczna wymaga od przemysłu wysokich nakładów finansowych z tytułu wprowadzenia innowacji na przykład w chorobach takich jak AIDS, choroby nowotworowe, cukrzyca czy choroba Alzheimera. Także wymogi dotyczące skuteczności i bezpieczeństwa, jakie nowy lek musi spełnić, by uzyskać pozwolenie na dopuszczenie do obrotu, są coraz ostrzejsze, co skutkuje wydłużeniem prac oraz wyższymi nakładami na badania i rozwój.

W trakcie dyskusji nad innowacją nie można pomijać dodatkowych korzyści, które taki lek przynosi pacjentom. Potencjalne korzyści można wskazać w trzech obszarach, tj. terapeutycznym i klinicznym, jakości życia oraz socjalnym i ekonomicznym.W ostatnich latach dokonała się rewolucja w farmakoterapii biologicznej. Niestety, Polska zajmuje jedno z ostatnich miejsc w Europie, jeżeli chodzi o dostęp do leków biologicznych. Tymczasem wpływ leczenia takimi lekami na koszty jest zarówno krótko, jak i długookresowy. I tak w krótkim okresie koszty bezpośrednie faktycznie wzrastają z uwagi na koszt terapii, natomiast inne koszty bezpośrednie spadają, np. leczenia szpitalnego, interwencji chirurgicznej. W długim okresie spadają koszty pośrednie chociażby z uwagi na pozostawanie pacjentów w pracy. Niestety, w wypowiedziach władzy publicznej w Polsce dominuje aspekt wyłącznie krótkoterminowej optyki i kosztu leku, przy zupełnym pomijaniu pozostałych kosztów. To jest po prostu krótkowzroczność.