Czy istnieje coś takiego jak żeńskie albo męskie menu? Lista potraw, które kobiecie pasują, a ich jedzenie jej przystoi? Gdy wybierze na kolację golonkę z piwem, wywoła zdziwienie graniczące z rozbawieniem. A mężczyzna pochylający się nad liściem sałaty? Podejrzany będzie o chwilowe upodobanie do tego warzywa. Przecież to niemożliwe, żeby lubił sałatę. Pewnie jest na diecie...
[srodtytul]Płeć deseru [/srodtytul]
– Dziś menu możemy podzielić na męskie, żeńskie i uniseks, ze zdecydowaną przewagą tego ostatniego – opowiada ze śmiechem Włodzimierz Dębniak, szef kuchni stołecznego hotelu Sobieski, który gotuje gościom i obserwuje ich przy stole od 17 lat. – Pomiędzy tym, co wybierają na obiad kobiety i mężczyźni, nie ma dziś dużej różnicy – mówi. – Bardziej w upodobaniach kulinarnych dzieli nas wiek niż płeć.
Według Dębniaka standardowy zestaw, na który zdecydowałaby się większość z obojga płci, to np. zupa krem z dyni z imbirem, sałatka z pomidorów i mozzarelli, a na danie główne eskalopki cielęce w sosie z białego wina. – Różnicę pomiędzy płciami zobaczymy dopiero podczas deseru – twierdzi. – Kobieta po takim obiedzie poprosi o lekki owocowo-jogurtowy przysmak, mężczyzna na ogół chce dojeść i decyduje się na tort czekoladowy.
[srodtytul]Demaskujący aperitif [/srodtytul]