Rockowi herosi wracają bez sterydów

Na gruzach Velvet Revolver odrodziło się Stone Temple Pilots i nagrało świetny album

Publikacja: 04.08.2010 03:02

Amerykanie wydali pierwszą płytę od 2001 r. Scott Weiland – drugi od prawej

Amerykanie wydali pierwszą płytę od 2001 r. Scott Weiland – drugi od prawej

Foto: Materiały Promocyjne

W latach 90. [link=http://empik.rp.pl/stone-temple-pilots-stone-temple-pilots,prod57694020,muzyka-p]Stone Temple Pilots[/link] wymieniono jednym tchem z Nirvaną i Pearl Jam. Formacja sprzedała wtedy aż 40 mln albumów.

[wyimek][link=http://empik.rp.pl/stone-temple-pilots-stone-temple-pilots,prod57694020,muzyka-p]Zobacz na Empik.rp.pl[/link][/wyimek]

Ostatnią płytę „Shangri-La Dee Da” nagrało w 2001 r. Później skazało się na zapomnienie. Wokalista Scott Weiland, najważniejsza postać w zespole, postanowił związać się z supergrupą Velvet Revolver, którą utworzył ze Slashem i jego kolegami z Guns N’Roses. Nagrali znakomite albumy. Debiutowały na szczytach list przebojów. Byli też jedną z największych rewelacji koncertowych ostatnich lat. Rozeszli się nieoczekiwanie, gdy w 2008 r. Scott został zatrzymany przez policję. Kierował samochodem pod wpływem narkotyków i został skierowany na przymusowe leczenie.

– W Velvet Revolver bawiliśmy się znakomicie – podsumował miniony okres. – Do czasu, gdy staliśmy się słabą kopią The Rolling Stones, zespołem na sterydach. Między nami nie ma animozji. Koledzy mają się świetnie. Slash nagrał album w stylu Santany. Matt Sorum zabawia się z tancerkami w Las Vegav, a Duff McKagan nie narzeka na brak pieniędzy, bo zainwestował w akcje Starbucksa.

Doniesienia mediów były inne: gwiazdorzy nie potrafili powstrzymać wybujałych ambicji, nie dogadywali się. Ale to co było katastrofą dla Velvet Revol-ver, okazało się szansą na powrót Stone Temple Pilots.

Weiland od dawna tęsknił do muzyki STP. Na rozgrzewkę grupa zdecydowała się na światowe tournée z 71 koncertami. Gdy zakończyło się sukcesem w 2009 r., wokalista oznajmił, że granie dawnych przebojów nie ma sensu i zapowiedział wydanie nowej płyty.

Jest niezwykle bogata melodycznie, stylistycznie zaś nawiązuje do wczesnych, najlepszych albumów „Core” (1992) i „Purple” (1994). Na pierwszy plan zdecydowanie wybija się „Take a Load off” z efektownie zagranymi partiami gitar, które wywołują skojarzenia z arabskimi mozaikami z okładki. Kilka utworów, w tym „Bagman” i „Hazy Daze”, to intymne wyznania Scotta, próba rozliczenia się z trudną przeszłością, którą skomplikowały narkotyki. Wrażenie robi „Between Lines”, muzyczna pocz-tówka z przeprosinami skierowana do byłej żony, świetna rockowa kompozycja, z dynamicznymi partiami perkusji i błyskotliwą solówką Deana DeLeo. W „Peacoat” Weiland zaśpiewał w charakterystycznym dla siebie, lekko nonszalanckim stylu.

Zapadają w pamięć dwie ballady – „Dare if You Dare” o zdecydowanie bitelsowskiej linii elektrycznego pianina i bardziej refleksyjna „Maver”. A najbardziej zaskakuje finałowa „Samba Nova”.

Teraz fani Weilanda czekają na publikację jego pamiętników. – Do czasu promocji mogę tylko powiedzieć, że dużo napisałem o latach 90., kiedy więcej czasu spędzałem na odwyku niż w domu – powiedział. – Teraz jestem czysty.

W latach 90. [link=http://empik.rp.pl/stone-temple-pilots-stone-temple-pilots,prod57694020,muzyka-p]Stone Temple Pilots[/link] wymieniono jednym tchem z Nirvaną i Pearl Jam. Formacja sprzedała wtedy aż 40 mln albumów.

[wyimek][link=http://empik.rp.pl/stone-temple-pilots-stone-temple-pilots,prod57694020,muzyka-p]Zobacz na Empik.rp.pl[/link][/wyimek]

Pozostało 90% artykułu
Kultura
Arcydzieła z muzeum w Kijowie po raz pierwszy w Polsce
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Kultura
Podcast „Komisja Kultury”: Seriale roku, rok seriali
Kultura
Laury dla laureatek Nobla
Kultura
Nie żyje Stanisław Tym, świat bez niego będzie smutniejszy
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Kultura
Żegnają Stanisława Tyma. "Najlepszy prezes naszego klubu"