Dwie metody liczenia kosztów pośrednich

Zagadnienia oceny kosztów w ochronie zdrowia są złożone, natomiast wyniki uzyskiwane w różnych obliczeniach są, niestety, ciągle jedynie przybliżane. Niemniej stanowią istotny wskaźnik przy podejmowaniu decyzji administracyjnych i dysponowaniu środkami finansowymi

Publikacja: 02.09.2010 07:02

Wojciech Matusewicz, prezes Agencji Oceny Technologii Medycznych

Wojciech Matusewicz, prezes Agencji Oceny Technologii Medycznych

Foto: Fotorzepa, Jak Jakub Ostałowski

Zgadzam się z prof. Ruszkowskim, że koszty pośrednie, o których się coraz częściej mówi, dotyczą głównie chorób przewlekłych. Profesor skupił się na czterech chorobach: reumatoidalnym zapaleniu stawów, na obturacyjnej chorobie płuc, na cukrzycy i na depresji. Ja bym dodał jeszcze chorobę nowotworową, która dziś stanowi chorobę przewlekłą. Dzięki innowacyjnym lekom postęp w leczeniu nowotworów jest duży. Amerykanie obliczyli, że koszty bezpośrednie z powodu raka wynoszą jedynie 20 proc., pośrednie zaś aż 75 proc. Polskie Ministerstwo Zdrowia od lat wprowadza programy profilaktyczne i zwiększa dostęp do nowoczesnych leków. O kosztach pośrednich mówi się już od lat 80. XX wieku, ale one do tej pory nie są liczone. W całym świecie nie ma jednolitych ustaleń w tej kwestii. W związku z tym AOTM na świecie unikają liczenia kosztów pośrednich, robi się to jedynie w celach naukowych. Wyliczenia takie przydają się m.in. społeczeństwu. Jeżeli wyeliminuje się koszty pośrednie poprzez większe zainwestowanie w chorobę pacjenta, to PKB przyrasta, czyli społeczeństwo może na tym zyskać. By te badania były wiarygodne, trzeba wybrać dobrą metodologię.

Co jest potrzebne do obliczenia kosztów pośrednich? Wiedza na temat przeciętnych, dziennych zarobków mężczyzn i kobiet w różnych grupach wiekowych, długość okresu ich działalności zawodowej oraz przeciętna strata dni produkcyjnych w zależności od płci i wieku. Faktem jest, że przy wykonywaniu tego typu obliczeń zachodzi potrzeba uciekania się do wielu przybliżeń. Trzeba pamiętać, że opierając się na danych statystycznych, opieramy się na danych przeciętnych. Najczęściej stosowane są dwie metody liczenia kosztów pośrednich.

Jedna to tzw. metoda kapitału ludzkiego, a druga to metoda kosztów frykcyjnych. Ta pierwsza szacuje wartość potencjalnie utraconej produktywności lub potencjalnie utraconych zarobków, będących konsekwencją choroby (tzw. czas utraconej produktywności). Termin „potencjalny” użyty jest dlatego, że w przypadku trwałego inwalidztwa albo śmierci w określonym wieku jako koszty pośrednie liczona jest całkowita wartość utraconej produktywności lub zarobków od tego wieku do wieku emerytalnego. To dosyć skomplikowana metoda.

Natomiast metoda kosztów frykcyjnych zakłada, że wartość utraconej w wyniku choroby produktywności zależy od tego, ile czasu potrzeba do przywrócenia wyjściowego poziomu produktywności (czyli jak człowiek zdrowieje, to wraca do pracy, albo jakie straty ponosi pracodawca z powodu absencji chorobowej pracownika bądź obniżonej jego wydajności w pracy). Bardzo istotne jest to, by w tej metodzie brać pod uwagę stopień bezrobocia, bo jeśli będzie to dwucyfrowa liczba, to metoda kosztów frykcyjnych będzie obarczona dużym błędem. Są to dwie ze stosowanych metod, ale wydaje się, że metoda kosztów frykcyjnych z uwagi na trudności wynikające z jej stosowania jest mniej powszechna.

Ukryte koszty choroby to m.in. leczenie pacjentów, u których wystąpiły działania niepożądane po lekach. O tym się mało mówi. Działania niepożądane po przyjmowaniu leków są w pierwszej szóstce przyczyn zgonów na świecie. Ja takie badania robiłem parę lat temu i okazuje się, że z powodu niepożądanych działań leków od 8 do 10 proc. pacjentów na oddziałach wewnętrznych jest hospitalizowanych. Te dane potwierdzają też światowe wyniki badań. W Ameryce się okazało, że około 100 tys. ludzi umiera rocznie z powodu powikłań po przyjęciu lekarstw. Niemcy mówią, że to około 8 tys. zgonów rocznie, w Danii około 5 tys. Ile w Polsce, nie wiadomo, ale zakłada się, że jest to około 10 tys. Polaków rocznie. Zwykle są to osoby starsze. Trudno to dokładnie zbadać, ponieważ często lekarze nie zgłaszają tego, nie potrafią rozpoznać, czy zgon nastąpił z powodu skutków ubocznych leku. W tym przypadku istotne są koszty bezpośrednie. Amerykanie wyliczyli to dość precyzyjnie i wydają na leczenie pacjentów z powodu niepożądanych działań leków od 3 – 5 mld dolarów. To kolosalne sumy.

Z moich wyliczeń wynika, że pół miliarda złotych rocznie może wynosić suma, którą powinno się przeznaczyć w Polsce na leczenie powikłań polekowych. Potrzebne są rejestry chorych, dzięki którym będziemy wychwytywać przypadki działań niepożądanych innowacyjnych leków. Nie ma świadomości, że leki są szkodliwe. NFZ w ramach programów zdrowotnych ściśle monitoruje działania niepożądane.

Jeśli lek jest na liście leków refundowanych i przepisuje go lekarz POZ, to tej kontroli już nie ma. Najlepiej byłoby w usystematyzowany sposób monitorować działania leków na szczeblu centralnym. U nas w Polsce zgłasza się rocznie 500 raportów od lekarzy o działaniach niepożądanych lekarstw, a w Anglii 20 tys. Potrzeba lat, byśmy dysponowali dokładnymi danymi.

Kultura
Arcydzieła z muzeum w Kijowie po raz pierwszy w Polsce
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Kultura
Podcast „Komisja Kultury”: Seriale roku, rok seriali
Kultura
Laury dla laureatek Nobla
Kultura
Nie żyje Stanisław Tym, świat bez niego będzie smutniejszy
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Kultura
Żegnają Stanisława Tyma. "Najlepszy prezes naszego klubu"