Do Falmouth nasz żaglowiec holował m.in. kuter rybacki, który jako pierwszy podpłynął do "Chopina", kiedy ten wysłał sygnał SOS. W pobliżu płynęły też dwa kontenerowce, które osłaniały okręt przed wysokimi falami.
O tym, że żaglowiec wpłynie do portu dopiero dziś rano zadecydowała straż ochrony wybrzeża i sama załoga z kapitanem Barańskim. Na decyzję wpłynął fakt, że za dnia jest lepsza widoczność niż w nocy.
Nieprzewidziany remont łączy się z dodatkowymi kosztami. Stąd Fundacja "Szkoła pod Żaglami", organizator przerwanego z powodu utraty masztów rejsu żaglowca na Karaiby, wystosowała apel o zbiórkę pieniędzy i szuka sponsorów.
Plan organizatorów zakłada, że statek byłby wyremontowany na miejscu, a rejs kontynuowany.
Żaglowiec ciągnie pod kadłubem złamany bukszpryt. Rzeczoznawca PZU Jeff Wilson czeka w porcie.