W rosnących przy chodniku krzewach mogą siedzieć wróble lub ich bliscy kuzyni – mazurki. Charakterystyczną cechą tych drugich jest czarna plamka na policzku, nieobecna u ich liczniejszych krewnych.
Wśród cienkich gałęzi lub przy zamontowanych dla nich karmnikach uwijać się będą sikory – głównie bogatki i modraszki. Jeśli gdzieś koło nas rośnie dzika jabłoń, na której pozostało trochę owoców, przyciągać będzie zgłodniałe drozdy: kosy i kwiczoły.
I oczywiście wszechobecne ptaki krukowate – przede wszystkim gawrony i kawki. Wiele z nich to przybysze ze Wschodu – szczęśliwcy, którzy do przekroczenia granicy nie potrzebują schengeńskiej wizy.
Miłośnicy narciarstwa biegowego i podwarszawskich wypadów nad Wisłę, jeśli (poza kontemplowaniem zimowych krajobrazów czy nabijaniem kilometrów) przystaną na chwilę – mogą posłuchać stukania dzięcioła. W nadwiślańskich lasach żyje kilka gatunków, w tym dosyć rzadki w innych regionach Polski dzięcioł białoszyi. Tam, gdzie rosną olchy, można zobaczyć i usłyszeć czyże – niewielkie, żółtawo-zielone ptaki spokrewnione z kanarkami. Nie są może wokalnymi wirtuozami, ale za to, żerując na olchowych „szyszkach”, dokonują prawdziwie akrobatycznych wyczynów.
W nadrzecznym lesie nie powinno zabraknąć widoku gili – jednego z ptasich symboli zimy. Jaskrawoczerwone brzuszki samców wspaniale kontrastują z bielą śniegu.