Hotel Gołębiewski - gargamel w Karpaczu

Obok zabytkowych pensjonatów stoją w Karpaczu budowle z pustaków i doklejonego drewna. O nowym hotelu architekci mówią: jak z Barei

Aktualizacja: 10.01.2011 18:30 Publikacja: 10.01.2011 17:47

Zabytkowy pensjonat szalowany drewnem z charakterystycznymi dla regionalnej architektury przeszklony

Zabytkowy pensjonat szalowany drewnem z charakterystycznymi dla regionalnej architektury przeszklonymi werandami, ulica Konstytucji 3 Maja

Foto: Fotorzepa, BS Bartek Sadowski

– Złamano wszystkie zasady kształtowania zabudowy w terenie górskim. Te wieżyce, łuki nad wejściem, doklejone spadziste daszki, wszystko przeskalowane. To nieudolne naśladownictwo architektury uzdrowiskowej, które przy takiej kubaturze jest niedopuszczalne – mówi „Rz” dr Anna Bocheńska-Skałecka z Uniwersytetu Przyrodniczego we Wrocławiu, znawca architektury Karkonoszy i Sudetów.

Hotel Gołębiewski o powierzchni Pałacu Kultury w Warszawie stanął w sąsiedztwie starej regionalnej architektury uzdrowiska, u stóp najwyższego szczytu w Karkonoszach. Ma dziewięć pięter, podziemny parking na 600 miejsc, 880 pokoi, 32 sale konferencyjne (największe po 1600 i 1900 mkw. i o wysokości 9 m).

[srodtytul]Co widać z parkingu[/srodtytul]

Z wyciągów na Kopie i z Górnego Karpacza narciarze oglądają 3 ha połyskującej w słońcu blachy trapezowej, którą pokryto dach. Choć miał być łupek.– Dachówkę zamontowano na tych częściach dachu, które widać z parkingu – broni pomysłu Tadeusz Gołębiewski.

– Hotel nastawia się na gości, dla których widok z parkingu będzie jedynym widokiem z Karpacza – komentuje dr Bocheńska-Skałecka. – Ale przestrzeń jest wartością wspólną. Ten budynek narusza krajobraz w sposób nieodwracalny, to dotyka całej społeczności. Szczególnie ważna w górach jest tzw. piąta elewacja, czyli dach, który widać z okolicznych wzniesień. Wie to każdy architekt. Tylko że tu architektem był sam Gołębiewski.

O osobistym zaangażowaniu Tadeusza Gołębiewskiego na placu budowy mówi też Wojciech Drajewicz, szef jeleniogórskiego oddziału SARP: – Sytuacja przypomina mi tę z filmu „Poszukiwany, poszukiwana” Barei, gdy dyrektor, planując osiedle, postanawia przesunąć jezioro, bo mu nie pasuje. Hotel w Karpaczu też został zaprojektowany bez uwzględnienia konfiguracji terenu, jakby tam było zupełnie płasko. Trzeba było pod niego wykopać całą górę. Nie wykorzystano walorów krajobrazu. Poza tym nie ma wiele wspólnego z dokumentacją, był na bieżąco zmieniany przez inwestora.

– Budynek został zaprojektowany przez architekta z Białegostoku Antoniego Makarewicza, który projektował dużo w Ameryce. Ma doświadczenie w budowaniu obiektów tej skali – podkreśla Tadeusz Gołębiewski. – To nie to, co tutejsi domorośli architekci od stacji benzynowych. Im ten hotel nie odpowiada, bo sami chcieli tu budować. Wielu osobom w Karpaczu wciąż się podobają stare drewniane chaty, w których można się przykleić do podłogi.

– Przez blisko rok męczyłem architekta. Wymusiliśmy na nim rozrzeźbienie budynku. Gołębiewski sam zaproponował szlachetne materiały, takie jak łupek, ale skończył na blasze – opowiada Wojciech Kapałczyński, jeleniogórski konserwator.

[srodtytul]Prawo szanować trzeba[/srodtytul]

Gołębiewski o swoim hotelu mówi, że jest największy i najdroższy ze wszystkich, jakie do tej pory wybudował, i wylicza z pamięci: 667 pokoi w Mikołajkach, 565 – w beskidzkiej Wiśle, 240 – w Białymstoku i rekordowe 880 w Karpaczu, gdzie pokoje to tylko jedna czwarta powierzchni. – Śmieję się, że to jedyna budowla poza chińskim murem, którą widać z kosmosu – mówi Wojciech Drajewicz, wcale się nie śmiejąc. Jest jednym z autorów listu otwartego, jaki w sprawie hotelu środowisko architektów i urbanistów wysłało w grudniu do ministra kultury.

Hotel jest o 5 m. wyższy, niż przewidywał zaakceptowany przez konserwatora zabytków projekt i niż pozwalał miejscowy plan zagospodarowania przestrzennego. Władze Karpacza postanowiły więc zmienić plan zagospodarowania, co oprotestował konserwator.

– Mieliśmy do czynienia z samowolą budowlaną. W dodatku przedstawiciele samorządu w świetle kamer przyznawali, że chcą zmienić demokratycznie uchwalone zasady i usankcjonować fakt lekceważenia prawa przez inwestora – oburza się Zbigniew Maćków, prezes Dolnośląskiej Okręgowej Izby Architektów, współautor listu. 5 stycznia minister Zdrojewski utrzymał w mocy decyzję konserwatora. – Gdyby minister podjął inną decyzję, Polska zaczęłaby przypominać bananową republikę, w której rządzą silniejsi i bogatsi.

Gołębiewski, znany z rankingów najbogatszych Polaków, mówi „Rzeczpospolitej”, że będzie się odwoływał, chociaż „prawo szanować trzeba”. Jednak do tej pory mimo nakazu sądowego nie zburzył piętra hotelu w Białymstoku, a jego hotel w Wiśle przez kilka lat działał bez zgody inspektora nadzoru budowlanego.

[srodtytul]Tradycja i dyski UFO[/srodtytul]

Karkonosze i Sudety mają swoją budowlaną tradycję, w której mieszały się wpływy alpejskie, tyrolskie, ale też skandynawskie. Charakterystyczne cechy tej architektury wciąż można oglądać w Karpaczu.

Przy ul. Konstytucji 3 Maja 34 zobaczymy zabytkową dwupiętrową willę Karpacz z przeszklonymi werandami i balkonami o pięknej, lokalnej ornamentyce na balustradach. Nad balkonami, żeby nie kapało na głowę, znajdują się okapy mocowane na tzw. kroksztynach.

O niezwykłym stylu decydował materiał: drewno – z niego były balkony, werandy na szczytach, szalowania górnych pięter, co widać w willi Karpacz, ale także w pensjonacie przy ul. Parkowej 6 i w dawnej karczmie sądowej, w której dziś mieści się Dom Wczasowy Bachus. Bogate tradycje ciesielskie w Karkonoszach rozwinęły się m.in. dzięki dawnej Szkole Rzemiosła w Cieplicach (dzisiaj Jelenia Góra). Dachy budynków historycznie kryto gontem, potem łupkiem, a w dolnych partiach, ze względu na długą zimę, tworzono kamienne cokoły.

Z kolei nowoczesnych budynków w Karkonoszach nie ma wiele. Niektóre powstały jeszcze w latach 70., m.in. modernistyczny pensjonat CRR KRUS w Szklarskiej Porębie. Od strony Szrenicy rozległe ciągi tarasów wkomponowują się kaskadowo w teren. Symbolem Karkonoszy stało się futurystyczne obserwatorium na Śnieżce, jakby wyjęte z filmów o Bondzie. Trzy płaskie dyski różnej wielkości o opływowych kształtach przypominających UFO zaprojektowali Witold Lipiński i Waldemar Wawrzyniak – obecnie po katastrofie budowlanej w 2009 roku obiekt przechodzi remont.

Przeciętny budynek powstaje dziś jednak z otynkowanych pustaków do których dokleja się drewniane elementy. Podobnie jak hotel Gołębiewski nie ma wiele wspólnego z architekturą: ani współczesną, ani regionalną. – Dostrzegam w nim raczej motywy luksusowych pseudorezydencji i z francuskich zamków nad Loarą. Najgorsze jest to, że obiekt o podobnej kubaturze można by zaprojektować zupełnie inaczej, wykorzystując, a nie niszcząc walory krajobrazu – mówi Wojciech Drajewicz. – Żałuję, że w regionie nie ma nowoczesnej architektury. Beton, bardzo modny na przykład w Szwajcarii, u nas jest postrzegany jako chłodny i nieprzyjazny.

– Złamano wszystkie zasady kształtowania zabudowy w terenie górskim. Te wieżyce, łuki nad wejściem, doklejone spadziste daszki, wszystko przeskalowane. To nieudolne naśladownictwo architektury uzdrowiskowej, które przy takiej kubaturze jest niedopuszczalne – mówi „Rz” dr Anna Bocheńska-Skałecka z Uniwersytetu Przyrodniczego we Wrocławiu, znawca architektury Karkonoszy i Sudetów.

Hotel Gołębiewski o powierzchni Pałacu Kultury w Warszawie stanął w sąsiedztwie starej regionalnej architektury uzdrowiska, u stóp najwyższego szczytu w Karkonoszach. Ma dziewięć pięter, podziemny parking na 600 miejsc, 880 pokoi, 32 sale konferencyjne (największe po 1600 i 1900 mkw. i o wysokości 9 m).

Pozostało jeszcze 90% artykułu
Kultura
Wystawa finalistów Young Design 2025 już otwarta
Kultura
Krakowska wystawa daje niepowtarzalną szansę poznania sztuki rumuńskiej
Kultura
Nie żyje Ewa Dałkowska. Aktorka miała 78 lat
Materiał Promocyjny
Firmy, które zmieniły polską branżę budowlaną. 35 lat VELUX Polska
Kultura
„Rytuał”, czyli tajemnica Karkonoszy. Rozmowa z Wojciechem Chmielarzem