Stop przemocy wobec zwierząt

Mieszkańcy siedmiu polskich miast przeszli w marszach przeciwko brutalnemu traktowaniu zwierząt. Namawiali również do weganizmu

Aktualizacja: 03.04.2011 19:30 Publikacja: 02.04.2011 09:13

Luty 2011, Marsz (Nie)milczenia w Łodzi

Luty 2011, Marsz (Nie)milczenia w Łodzi

Foto: Fotorzepa, Marian Zubrzycki

–   Zwierzęta same nie powiedzą, że dzieje im się krzywda.  Musimy im pomóc – mówi Ulki Kurek, koordynatorka warszawskiego Marszu  (NIE) Milczenia. Stop przemocy wobec zwierząt.

Demonstracja  jest odpowiedzią na ostatnie  historie bestialskiego traktowania zwierząt. Kroplą, która przelała czarę goryczy, były wydarzenia w  Lipnicy Małej, gdzie mężczyźni przywiązali do samochodu  suczkę rasy husky. Jeździli z nią tak długo, aż psu odpadła głowa. – Głośno  było  też  o innych  okrutnych sprawach: podpaleniu psa Kuby, dręczeniu  kotów, ginącego pod kołami pociągu owczarka – wymienia Kurek.

I dodaje, że  prokuratura zbyt często umarza sprawy dotyczące znęcania się nad zwierzętami, a sądy wymierzają zbyt niskie kary. – Jeśli  będziemy głośno mówić o łamaniu praw zwierząt, to wtedy wymiar sądowniczy przestanie ignorować barbarzyńskie ich traktowanie – uważa Kurek.

Dlatego w trakcie marszu będą zbierane podpisy pod projektem ustawy o ochronie zwierząt przygotowanym przez Koalicję dla Zwierząt. Dotychczas zebrano 65 tys. podpisów.

Cześć manifestantów promowała także weganizm, czyli niespożywanie żadnych produktów pochodzenia zwierzęcego. Na ich transparentach widniały hasła: "Mleko - produkt przemocy i cierpienia"; "Stop wywożeniu koni na rzeź"; "Zoo to więzienie i cierpienie" oraz "Świnie czują tak jak psy i koty".

Pora na zwierzęta

Warszawski marsz wyruszył o godz. 13 sprzed kancelarii premiera (Al. Ujazdowskie 1/3), przeszedł przez pl. Trzech Krzyży, Nowy Świat, Krakowskie Przedmieście i skończył się na pl. Zamkowym. Brało w nim udział kilkaset osób, wśród nich Ryszard Kalisz, poseł SLD

- Od dwóch dni mówimy o nowelizacji ustawy o przeciwdziałaniu narkomanii, o co zabiegałem od 11 lat. Tak samo można znowelizować ustawę o ochronie zwierząt. Jednocześnie trzeba jednak zadbać, by egzekwowane było już istniejące prawo, które przewiduje kary do 2 lat pozbawienia wolności za stosowanie przemocy wobec zwierząt - powiedział dziennikarzom polityk.

Ocenił, że takie akcje jak ta niedzielna są potrzebne i przydatne. "Takie akcje budują świadomość społeczną, która z roku na rok się zmienia" - zwrócił uwagę poseł.

Uczestnicy marszu skandowali: "Zwierze nie jest rzeczą" oraz "Bez przemocy wobec zwierząt".

Około dwustu osób, także ze swoimi psami, wzięło udział w marszu w Szczecinie. Uczestnicy marszu przeszli ulicami miasta niosąc transprenty z napisami m.in. "One też chcą być szczęśliwe" czy "Marsz (Nie) Milczenia". Marsze (Nie)Milczenia zaplanowano także w Katowicach, Zielonej Górze, Sanoku i Zabrzu.

O proponowanych w ustawie zmianach można przeczytać na www.marszniemilczenia.pl

–   Zwierzęta same nie powiedzą, że dzieje im się krzywda.  Musimy im pomóc – mówi Ulki Kurek, koordynatorka warszawskiego Marszu  (NIE) Milczenia. Stop przemocy wobec zwierząt.

Demonstracja  jest odpowiedzią na ostatnie  historie bestialskiego traktowania zwierząt. Kroplą, która przelała czarę goryczy, były wydarzenia w  Lipnicy Małej, gdzie mężczyźni przywiązali do samochodu  suczkę rasy husky. Jeździli z nią tak długo, aż psu odpadła głowa. – Głośno  było  też  o innych  okrutnych sprawach: podpaleniu psa Kuby, dręczeniu  kotów, ginącego pod kołami pociągu owczarka – wymienia Kurek.

Kultura
Krakowska wystawa daje niepowtarzalną szansę poznania sztuki rumuńskiej
Kultura
Nie żyje Ewa Dałkowska. Aktorka miała 78 lat
Kultura
„Rytuał”, czyli tajemnica Karkonoszy. Rozmowa z Wojciechem Chmielarzem
Materiał Promocyjny
Mieszkania na wynajem. Inwestowanie w nieruchomości dla wytrawnych
Kultura
Meksyk, śmierć i literatura. Rozmowa z Tomaszem Pindlem