Dominik Rymer ma porażenie czterokończynowe. Jego asystentem jest labrador – Kankan. Pies jest doskonale wyszkolony. Pomaga panu Dominikowi w wykonywaniu codziennych czynności.
– Podaje długopis, portfel, komórkę. Pomaga zdjąć ubranie, odnieść buty. Uczestniczy w zakupach. Ma specjalny koszyk, do którego wrzucam produkty, a on go niesie do domu. Jest w stanie przyciągnąć mi wózek, gdy wysiadam z samochodu, otworzyć szufladę w szafie, zapalić światło – opowiada Dominik.
Psa dostał od fundacji Pomocna Łapa, która uczestniczy w społecznej akcji „Pomóżmy razem". W jej ramach niepełnosprawni otrzymują bezpłatnie m.in. psa przewodnika, terapeutę lub serwisowego. W dwóch organizacjach objętych tym programem na przeszkolenie czworonoga czeka w tej chwili 150 osób. W ubiegłym roku psy były tylko cztery. W tym jest sześć. Dlaczego? – Z braku pieniędzy na szkolenie i utrzymanie psów – przyznaje Aneta Graboś z fundacji DOGIQ, która szkoli zwierzaki. Wytresowanie psa trwa nawet dwa lata. Koszt nauki i utrzymania sięga ok. 25 tys. zł.
Psa nie da się na rynku kupić, można go tylko dostać od fundacji dzięki hojności darczyńców, którzy wspierają akcję. Państwowy Fundusz Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych zwraca jedynie do 630 zł za wydanie certyfikatu, z którego wynika, że niepełnosprawny jest właścicielem przeszkolonego psa.
– Nie ma systemu, który regulowałby sposób finansowania szkolenia psów – dodaje Aneta Graboś.