To, co inne, napawa nas lękiem

O niewidzialnych imigrantach, intrygującej Rumunii i swoich specyficznych rodakach mówi reżyser „Misji kadrowego” – najlepszego filmu izraelskiego 2010 r. Pokaz jutro w warszawskiej Kulturze

Publikacja: 03.08.2011 10:12

Eran Riklis opowiada w „Misji kadrowego” o pracowniku piekarni w Jerozolimie zmuszonym przewieźć do

Eran Riklis opowiada w „Misji kadrowego” o pracowniku piekarni w Jerozolimie zmuszonym przewieźć do Rumunii ciało zmarłej w wyniku zamachu bombowego imigrantki

Foto: materiały prasowe

Rozmawia Anna Kilian

Wisielczy humor obecny w „Misji kadrowego" wciąż panu towarzyszy. Kiedy umawialiśmy się na rozmowę, wracał pan z pogrzebu bardzo rozbawiony...

Eran Riklis:

Wujek był już bardzo stary, umarł, mając 98 lat. Ja od dziecka nie utrzymywałem z nim kontaktów. Poza tym w Izraelu wszyscy jesteśmy za pan brat ze śmiercią – u nas polityka i przemoc wypływają jedno z drugiego.

I, jak w wielu krajach, śmierć oswaja się śmiechem. A w moich filmach elementy tragiczne i komiczne idą w parze.

Zatem z którymi swoimi bohaterami bardziej się pan utożsamia?

Uważam, że reżyser jest zawsze wszystkimi postaciami, które stworzył na ekranie. Mogę się rozpoznać w każdym bohaterze obojga płci, również w Julii czy babci. A propos, moja własna także, jak wujek, dożyła słusznego wieku – umarła, mając 105 lat. Jako Rosjanka miała wykształcony silny instynkt przetrwania.

A jaki pan ma sposób na życie w Izraelu?

Brać je takim, jakie jest, i nadawać wszystkiemu odpowiednie proporcje.

Dlaczego dla ginącej w zamachu Julii, której ciało kadrowy wiezie do jej ojczyzny, wybrał pan narodowość rumuńską?

W Izraelu jest wielu – obok m.in. Tajów, Afrykańczyków, Kolumbijczyków – imigrantów zarobkowych z Rumunii. Część z nich jest nielegalna, choć nie Julia, która była zatrudniona w największej jerozolimskiej piekarni. Rumunia była dla mnie po prostu ciekawa do pokazania na ekranie, bo to ani Wschód, ani Zachód. Tkwi jeszcze w przeszłości, a jednocześnie wyrywa się do przodu. Mieszkańcy są barwni i mili.

Zatem dlaczego u pana wypadła tak negatywnie? Pejzaże są ponure, a ludzie nieopanowani.

Może i krajobraz – szczególnie przemysłowego miasta – jest ponury, ale jest w nim też sporo energii. Wieś jest inna. Ta, którą pokazaliśmy – położona niedaleko transylwańskiego Klużu – była co prawda akurat zaśnieżona, ale jest świetnym kontrastem z nasłonecznioną Jerozolimą.

Wszystkie postaci „Misji..." są samotne. A przypadek Julii potwierdza, że nie można naprawdę poznać drugiej osoby.

To film o potrzebie kontaktu z innymi. Wszystkie postaci tkwią w nielubianych przez siebie miejscach. Julia pracowała w Izraelu, choć wolała być z synem w Rumunii. Kadrowy jedzie tam z jej ciałem na polecenie szefowej, ale chciałby być z córką, której miał towarzyszyć na szkolnej wycieczce. Ta eskapada przynajmniej coś zmienia w jego życiu, choć nie wiem, czy w jej wyniku będzie lepszym ojcem, czy lepszym kadrowym. Dzięki niemu zachodzi pozytywna zmiana w synu Julii. By spróbować go poznać, kadrowy poświęcił swój czas i energię. Bez tego nikt nie zbliży się do innych.

Dlaczego w Izraelu jest tak niewielu Polaków? Czy z powodu antypolskich nastrojów i wizerunku Polaka antysemity?

Izraelczycy są specyficzni – pełni finezji, ale i brutalni. Wszystko u nas odnosi się do Holocaustu. Młodzież szkolna odbywa obowiązkowe wycieczki do Auschwitz. To ważne, by znać historię, ale trzeba pamiętać, że wszystko się zmienia, idzie dalej. Wiele podróżuję, dorastałem w Brazylii i USA, studiowałem w Londynie i nigdzie nie spotkałem się z antysemityzmem. Może mam szczęście... Każdy ma jakieś uprzedzenia wynikające z lęku przed tym, co inne. To instynkt zwierzęcy – nieznane jest zagrożeniem. Ale w żydowskiej kulturze i tradycji, i jest to zapisane w Biblii, powinniśmy akceptować „przybyszów z innej ziemi".

Julia została zaakceptowana. I tylko ona ma w filmie imię.

Zrobiłem „Misję kadrowego" w imieniu wszystkich imigrantów – niewidzialnych ludzi pozbawionych głosu. Z nimi również się identyfikuję.

„Misja kadrowego" – pokaz przedpremierowy – Kultura, Krakowskie Przedm. 21/23, czwartek, godz. 19 bilety 14 – 17 zł

Rozmawia Anna Kilian

Wisielczy humor obecny w „Misji kadrowego" wciąż panu towarzyszy. Kiedy umawialiśmy się na rozmowę, wracał pan z pogrzebu bardzo rozbawiony...

Pozostało jeszcze 96% artykułu
Kultura
„Rytuał”, czyli tajemnica Karkonoszy. Rozmowa z Wojciechem Chmielarzem
Materiał Promocyjny
Mieszkania na wynajem. Inwestowanie w nieruchomości dla wytrawnych
Kultura
Meksyk, śmierć i literatura. Rozmowa z Tomaszem Pindlem
Kultura
Dzień Dziecka w Muzeum Gazowni Warszawskiej
Kultura
Kultura designu w dobie kryzysu klimatycznego
Kultura
Noc Muzeów 2025. W Krakowie już w piątek, w innych miastach tradycyjnie w sobotę