Statystyki brytyjskiej służby zdrowia NHS przedstawiają sprawę jasno – coraz więcej matek decyduje się na poród przez cesarskie cięcie na żądanie bez wskazań medycznych. W Wielkiej Brytanii odsetek takich kobiet (zwykle z klasy średniej) skoczył z 3,6 proc. do 5,5 proc. Wpływ na to mogły mieć takie gwiazdy, jak Victoria Beckham, Patsy Kensit czy Liz Hurley, które nie kryją się ze swoim wyborem. Czy jednak zawsze poród zakończony operacją jest wygodniejszy niż ten siłami natury?
Jeśli lekarz zalecił narodziny przez cesarskie cięcie, jest to na pewno korzystniejsze zarówno dla matki, jak i dla dziecka. Zwykle można też wybrać dogodny na operację dzień, co jest pewnym ułatwieniem organizacyjnym.
Z drugiej strony trzeba wiedzieć, że z powodu cesarskiego cięcia dziecko może mieć problemy z oddychaniem (dotyczy to 35 na 1000 noworodków, a przy porodzie naturalnym – 5 na 1000). Należy również pamiętać, że cesarskie cięcie to poważny zabieg chirurgiczny. Przez pierwsze dni po takim porodzie młoda mama nie jest do końca mobilna i opiekę nad dzieckiem musi powierzyć komuś innemu.
Jeśli kobieta chciałaby mieć więcej niż troje dzieci, musi pamiętać, że każde kolejne cesarskie cięcie niesie za sobą większe ryzyko powikłań. Jest to związane m.in. ze zrostami z poprzednich operacji, osłabieniem mięśnia macicy w miejscu blizny. Podczas kolejnych operacji jest większe prawdopodobieństwo uszkodzenia sąsiednich narządów (np. pęcherza moczowego, jelita).
Przy porodzie siłami natury (bez komplikacji), powrót świeżo upieczonej mamy do formy jest dużo szybszy. Naturalny poród przynosi dla malucha także pewne korzyści. Gdy dziecko pokonuje drogę kanału rodnego przygotowuje się do wyjścia na zewnątrz – przy cesarskim cięciu przeżywa większy szok. Poza tym podczas przeciskania się na świat, maluch pozbywa się wydzieliny z płuc.