Rozmowa z tygodnika Uważam Rze
Wrócił pan właśnie z Zimbabwe.
Tak, dwa tygodnie temu. Byłem tam już kilka razy, ponieważ od ponad roku staram się upowszechnić w świadomości Polaków problem wyginięcia afrykańskich nosorożców. Pisząc książkę „Gorączka. W świecie poszukiwaczy skarbów", trafiłem do rezerwatu, gdzie kilka lat wcześniej doszło do makabrycznej historii. Do placówki, w której hodowano nosorożce, by odtworzyć ich populację, wdarli się uzbrojeni w karabiny, mający noktowizory najemnicy, którzy okaleczyli obsługę i oprócz jednego zabili wszystkie nosorożce i odcięli ich rogi. To miejsce jest pozostawione samo sobie. Nie pomaga mu ani rząd Zimbabwe, ani wielkie organizacje ekologiczne. A jeśli my także nie pomożemy, to czarnych nosorożców już wkrótce nie będzie.
Nie chcę być złośliwy, ale w Polsce też są gatunki zagrożone. Trzeba jechać na koniec świata, by je chronić?