Dziesięć najważniejszych piosenek lat 90.

Ranking subiektywny Pauliny Wilk

Aktualizacja: 17.05.2012 18:44 Publikacja: 17.05.2012 18:42

„U Can't Touch This", Mc Hammer, 1990

„U Can't Touch This", Mc Hammer, 1990

Foto: youtube

„U Can't Touch This", Mc Hammer, 1990

Pierwszy wielki hit dekady, zapowiadał główne tendencje: komercyjny triumf hip-hopu, hossę czarnoskórych muzyków, samplingu i zbyt obszernych strojów, symbolizujących epokę przesady, zbytku i luksusu. Hedonistyczny i barwny teledysk z tancerkami tkwił jeszcze w estetyce lat 80., ale zdradzał nowe fascynacje: najważniejszym obiektem rozpoczynającej się dekady będzie... piękne ciało.

„Vogue", Madonna, 1990

Majstersztyk w dziedzinie teledysku, niezawodny klubowy hit, wciąż zapełniający parkiety. Pochłoniętemu strojeniem się, upiększaniem i fizycznością światu Madonna stawia czarno-biały filmowy pomnik. Śpiewa hołd dla największych gwiazd kina, samą siebie włączając do panteonu ikon. Wraz z homoseksualnymi tancerzami królowa popu pozuje do ujęć, które zapewnią jej wieczność. Ten utwór i teledysk zostaną zapamiętane jako najjaśniejszy moment jej kariery.

„Freedom", George Michael, 1990

Najważniejszy, obok „Vogue", popowy hymn dekady, w której miały runąć ostatnie bariery: etniczne, erotyczne, moralne, stojące na przeszkodzie swobodnemu wyrażaniu siebie. W pięknym i przewrotnym teledysku George Michael  ? między wierszami przyznający się do homoseksualizmu ? jest nieobecny. Zamiast jego twarzy - inne supergwiazdy. Olśniewające modelki: Campbell, Evangelista, Crawford. Księżniczki zamknięte w złotej klatce wybiegów, billboardów i kontraktów poruszają ustami, imitując wersy o wyzwoleniu.

„Smells Like Teen Spirit", Nirvana, 1991

Kurt Cobain, Nirvana i narodzony w deszczowym Seattle grunge objawili się jako odtrutka na jaskrawe stylizacje, obsesję nieskazitelnego wizerunku i muzykę, która opuszczała komercyjne studia jako wypacykowana lala. Nirvana serwowała gitarowy i brzmieniowy brud, połączony z mroczną atmosferą klipu, w którym licealiści i cheerleaderki zostali sportretowani nie jako bezmyślne dzieci zapatrzone w tandetę, ale ponure, budzące niepokój postaci.

"I Will Always Love You", Whitney Houston, 1992

Kwintesencja popowej ballady: monumentalna, romantyczna, perfekcyjna. Pomyślana jako uniwersalny superprodukt, wznoszący się ponad podziały rasowe, pozbawiony kontrowersyjnych dźwięków czy treści. Liczyła się tylko nieustająca miłość, gładkie brzmienia i krystaliczny głos, wibrujący ponad ckliwymi akordami. Talent Houston spieniężony podwójnie: na ekranie i w piosence. Główną beneficjentką była jednak Dolly Parton, która napisała ten utwór 20 lat. wcześniej.

„Tears in Heaven", Eric Clapton, 1992

Najbardziej wzruszająca piosenka lat 90. Eric Clapton opłakuje śmierć syna, siedząc z gitarą akustyczną w niewielkiej sali, w której zarejestrowano jego znakomity koncert z serii „MTV Unplugged". Cykl występów „bez prądu" był najlepszym pomysłem w dziejach stacji. Zanim MTV na dobre porzuciła muzykę, zrobiła jej wielką przysługę, rejestrując artystów (m.in. Mariah Carey, Lauryn Hill, Nirvanę)  w chwilach niezwykłej szczerości.

„Crazy", Aerosmith, 1993

Symbol złotej ery teledysku i utworów realizowanych z finansowym rozmachem. Aerosmith, obok U2 i Guns'n'Roses, tworzyli rockowe brzmienie dziesięciolecia. Wypracowali kompromis między gitarową ostrością a przyciągającą siłą melodii, tworząc epickie, wręcz rozbuchane piosenki. Teledysk nagrany z udziałem młodzieżowych gwiazd: Alicii Silverstone i Liv Tyler przypominał film. Tylko w połowie lat 90. wytwórnie łożyły tak  hojnie na kręcenie wideoklipów będących nie tyle reklamówką artysty, co osobną dziedziną sztuki.

"Whatta Man", En Vogue & Salt'n'Pepa, 1993

Eksplozja kobiecego seksapilu. Dwie najważniejsze żeńskie grupy lat 90. - soulowa En Vogue i hip-hopowa Salt'n'Pepa połączyły się, by dać wyraz zmysłowości i drapieżności kobiet, które głośno mówią o seksie. „Whatta Man" to bezpruderyjny zachwyt nad mężczyznami, którzy potrafią sprawiać przyjemność wymagającym paniom.

„Sabotage", Beastie Boys, 1994

Biali specjaliści od punku i rocka wkroczyli na teren dotąd zarezerwowany dla czarnoskórych, nagrywając rapcore ? mieszankę ostrego grania z wyraźnymi basami i recytacją. Hip-hop szturmował już twierdzę show-biznesu, tymczasem Beastie Boys ruszyli w przeciwnym kierunku. Biali chłopcy z dobrych domów, w fantastycznym klipie ucharakteryzowani na wąsatych policjantów i bandytów rodem z kina akcji lat 70., śmiało brali wszystko, co najlepsze z muzyki ulicy kwitnącej w nowojorskich gettach.

„Streets of Philadelphia", Bruce Springsteen, 1994

Springsteen pochyla się nad zapomnianą Ameryką: ludźmi stojącymi w kolejkach po zasiłek, chorymi i odrzuconymi, pozbawionymi nadziei. Razem z Tomem Hanksem i twórcami bolesnej „Filadelfii" włożyli łyżkę dziegciu do beczki z ponczem, którym beztrosko raczyła się popowa elita. Springsteen oddał nastrój rozpaczy i przypomniał zadowolonemu światu, że ma poważny problem: epidemię HIV i AIDS.

„U Can't Touch This", Mc Hammer, 1990

Pierwszy wielki hit dekady, zapowiadał główne tendencje: komercyjny triumf hip-hopu, hossę czarnoskórych muzyków, samplingu i zbyt obszernych strojów, symbolizujących epokę przesady, zbytku i luksusu. Hedonistyczny i barwny teledysk z tancerkami tkwił jeszcze w estetyce lat 80., ale zdradzał nowe fascynacje: najważniejszym obiektem rozpoczynającej się dekady będzie... piękne ciało.

Pozostało 92% artykułu
Kultura
Arcydzieła z muzeum w Kijowie po raz pierwszy w Polsce
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Kultura
Podcast „Komisja Kultury”: Seriale roku, rok seriali
Kultura
Laury dla laureatek Nobla
Kultura
Nie żyje Stanisław Tym, świat bez niego będzie smutniejszy
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Kultura
Żegnają Stanisława Tyma. "Najlepszy prezes naszego klubu"