Myślałem, że jest pan z pokolenia, które czuło się prześladowane przez Korneliusza Pacudę, propagatora country oraz Urszulę Sipińską.
Maciej Maleńczuk: O tak, pamiętam jej piosenkę „Dobrych rodziców mam". Pamiętam też Gang Marcela. Myślę, ze polscy wykonawcy ośmieszali country. Śpiewali sentymentalne piosenki, przy których można było się pobujać. Może dlatego Polacy uważali ten gatunek za coś głupiego. Country spodobało mi się, kiedy zacząłem rozumieć angielski. Wtedy dowiedziałem się, o czym są piosenki: o dobru i złu, które mnie fascynuje, bez którego nie ma dobra. O zbrodni i karze. Bluesowej płyty nigdy bym się nie odważył nagrać, bo to muzyka czarnego człowieka. Ale country, to co innego: jest stylem białej Ameryki.