Reklama
Rozwiń

Irena zadebiutowała świetną płytą „Neonowe obietnice”

„Neonowe obietnice" kwartetu Irena to jeden z najlepszych polskich debiutów ostatnich lat - pisze Jacek Cieślak

Aktualizacja: 20.07.2012 10:52 Publikacja: 20.07.2012 10:51

Irena zadebiutowała świetną płytą „Neonowe obietnice”

Foto: materiały prasowe

Grupa może pochwalić się już sukcesami, a właściwie od nich się zaczęło. W 2010 r. wygrała konkurs Coke Live Fresh Noise, pokonując ponad tysiąc zespołów. Nagrodą był występ na festiwalu Coke Live w Krakowie, a także pieniądze, które pozwoliły sfinansować nagranie debiutanckiej płyty. Wyprodukował ją Kamil Łazikowski (Cool Kids of Death).

Zespół zaimponował mi umieszczoną na własnym portalu wizytówką mówiącą, że gra gitarowy pop – jest bowiem symptomem skromności i normalności w czasach, gdy wielu twórców muzycznego kiczu każe się nazywać artystami alternatywnymi bądź też indierockowymi! Wystarczy rzut oka na teledyski, zdjęcia, zapisy z koncertów, by stwierdzić, że muzycy Ireny są normalsami, z którymi nie strach iść na piwo, a nawet – co piszę, trawestując słynny slogan reklamujący The Rolling Stones – wysłać córkę na koncert! Jeśli byłby to występ Ireny – są gwarancje, że wieczór nie będzie zmarnowany.

Kwartet wykonuje gitarową muzykę z odwołaniami do zimnej fali z początku lat 80., co wyraża się głównie w rytmice (na basie gra Maciek Tokarski, na perkusji zaś Janek Pstrokoński) i partiach wokalnych Tomka Pamrówa. Na marginesie warto dodać, że nareszcie mamy wokalistę, który nie męczy się, śpiewając, i nie przyprawia o męczarnię słuchających! Całość spina gitarzysta Antek Opolski.

Imponuje również to, że debiutanci, którzy mogliby rozdzierać szaty nad sytuacją młodego pokolenia, wolą zawrzeć swoje raczej pesymistyczne obserwacje w stonowanych tekstach – intymnych, odnoszących się do międzyludzkich i społecznych relacji. Irenie się udało, wydała płytę, gra koncerty, ale teledysk „Nie mówię głośno" wskazuje, że zespół pamięta o rówieśnikach. Muzycy, grając w klipie rolę sprzątacza, taksówkarza czy barmana, śpiewają: „Nie mówię głośno, że to już na zawsze./Nie mówię głośno, że nic się nie zmieni,/ Ale tak na to patrzę". Prosto, ale dobitnie! Ocenę sytuacji młodego pokolenia pointuje ostro tytuł płyty „Neonowe obietnice". Jest rewelacyjny, pokazuje bowiem, że wirtualność naszej obecnej polityki ma mocne korzenie w PRL: czasach Gomułki i Gierka.

Najlepszy tekst na płycie to zdecydowanie „Jeszcze nie teraz". W małej skali możliwych egzystencjalnych wyborów każdy gest, ruch obradza obsesyjną myślą, że można było inaczej, że sekunda mogła zmienić nasze życie. Warto zacytować dłuższy fragment: „Nigdy nie poznasz sam siebie do końca/część się odbije tylko w cudzych oczach (...) Tyle zbiegów okoliczności/Na to wszystko musiało się złożyć/ A co jeśli to tylko przypadek?/Co byś zrobił by było inaczej?". Delikatne „Tak jak zwykle" rozważa skrajne scenariusze losu – sukcesu i klęski. Stawia pytanie, czy warto ryzykować, jeśli przyjdzie za to płacić wysoką cenę. Fajne są miłosne liryki. „Patrzysz w moje oczy/trochę dłużej niż przelotnie./ Nadal nie wiem jednak czy/uśmiechasz się do mnie" („Tyle razy").

Płyta nie jest  zróżnicowana muzycznie, ale w „Widzę więcej" można odnaleźć gitarowe odwołania do dawnego Maanamu. Finał zaskakuje nową wersją „Alei gwiazd" – przeboju Zdzisławy Sośnickiej. Gwiazdy czasu neonowych obietnic.

Grupa może pochwalić się już sukcesami, a właściwie od nich się zaczęło. W 2010 r. wygrała konkurs Coke Live Fresh Noise, pokonując ponad tysiąc zespołów. Nagrodą był występ na festiwalu Coke Live w Krakowie, a także pieniądze, które pozwoliły sfinansować nagranie debiutanckiej płyty. Wyprodukował ją Kamil Łazikowski (Cool Kids of Death).

Zespół zaimponował mi umieszczoną na własnym portalu wizytówką mówiącą, że gra gitarowy pop – jest bowiem symptomem skromności i normalności w czasach, gdy wielu twórców muzycznego kiczu każe się nazywać artystami alternatywnymi bądź też indierockowymi! Wystarczy rzut oka na teledyski, zdjęcia, zapisy z koncertów, by stwierdzić, że muzycy Ireny są normalsami, z którymi nie strach iść na piwo, a nawet – co piszę, trawestując słynny slogan reklamujący The Rolling Stones – wysłać córkę na koncert! Jeśli byłby to występ Ireny – są gwarancje, że wieczór nie będzie zmarnowany.

Kultura
Wystawa finalistów Young Design 2025 już otwarta
Kultura
Krakowska wystawa daje niepowtarzalną szansę poznania sztuki rumuńskiej
Kultura
Nie żyje Ewa Dałkowska. Aktorka miała 78 lat
Kultura
„Rytuał”, czyli tajemnica Karkonoszy. Rozmowa z Wojciechem Chmielarzem