Grupa może pochwalić się już sukcesami, a właściwie od nich się zaczęło. W 2010 r. wygrała konkurs Coke Live Fresh Noise, pokonując ponad tysiąc zespołów. Nagrodą był występ na festiwalu Coke Live w Krakowie, a także pieniądze, które pozwoliły sfinansować nagranie debiutanckiej płyty. Wyprodukował ją Kamil Łazikowski (Cool Kids of Death).
Zespół zaimponował mi umieszczoną na własnym portalu wizytówką mówiącą, że gra gitarowy pop – jest bowiem symptomem skromności i normalności w czasach, gdy wielu twórców muzycznego kiczu każe się nazywać artystami alternatywnymi bądź też indierockowymi! Wystarczy rzut oka na teledyski, zdjęcia, zapisy z koncertów, by stwierdzić, że muzycy Ireny są normalsami, z którymi nie strach iść na piwo, a nawet – co piszę, trawestując słynny slogan reklamujący The Rolling Stones – wysłać córkę na koncert! Jeśli byłby to występ Ireny – są gwarancje, że wieczór nie będzie zmarnowany.
Kwartet wykonuje gitarową muzykę z odwołaniami do zimnej fali z początku lat 80., co wyraża się głównie w rytmice (na basie gra Maciek Tokarski, na perkusji zaś Janek Pstrokoński) i partiach wokalnych Tomka Pamrówa. Na marginesie warto dodać, że nareszcie mamy wokalistę, który nie męczy się, śpiewając, i nie przyprawia o męczarnię słuchających! Całość spina gitarzysta Antek Opolski.
Imponuje również to, że debiutanci, którzy mogliby rozdzierać szaty nad sytuacją młodego pokolenia, wolą zawrzeć swoje raczej pesymistyczne obserwacje w stonowanych tekstach – intymnych, odnoszących się do międzyludzkich i społecznych relacji. Irenie się udało, wydała płytę, gra koncerty, ale teledysk „Nie mówię głośno" wskazuje, że zespół pamięta o rówieśnikach. Muzycy, grając w klipie rolę sprzątacza, taksówkarza czy barmana, śpiewają: „Nie mówię głośno, że to już na zawsze./Nie mówię głośno, że nic się nie zmieni,/ Ale tak na to patrzę". Prosto, ale dobitnie! Ocenę sytuacji młodego pokolenia pointuje ostro tytuł płyty „Neonowe obietnice". Jest rewelacyjny, pokazuje bowiem, że wirtualność naszej obecnej polityki ma mocne korzenie w PRL: czasach Gomułki i Gierka.
Najlepszy tekst na płycie to zdecydowanie „Jeszcze nie teraz". W małej skali możliwych egzystencjalnych wyborów każdy gest, ruch obradza obsesyjną myślą, że można było inaczej, że sekunda mogła zmienić nasze życie. Warto zacytować dłuższy fragment: „Nigdy nie poznasz sam siebie do końca/część się odbije tylko w cudzych oczach (...) Tyle zbiegów okoliczności/Na to wszystko musiało się złożyć/ A co jeśli to tylko przypadek?/Co byś zrobił by było inaczej?". Delikatne „Tak jak zwykle" rozważa skrajne scenariusze losu – sukcesu i klęski. Stawia pytanie, czy warto ryzykować, jeśli przyjdzie za to płacić wysoką cenę. Fajne są miłosne liryki. „Patrzysz w moje oczy/trochę dłużej niż przelotnie./ Nadal nie wiem jednak czy/uśmiechasz się do mnie" („Tyle razy").