Reklama

Rosjanka w Nowym Jorku

Muzyka Reginy Spektor sprawia wrażenie lekkiej i naiwnej, ale to pułapka. Warto dać się w nią złapać przy okazji najnowszego albumu „What We Saw from the Cheap Seats”

Publikacja: 22.07.2012 16:00

Rosjanka w Nowym Jorku

Foto: AFP

Regina Spektor


What We Saw from the Cheap Seats


Reklama
Reklama

Warner Music

Regina Spektor miała dziewięć lat, gdy wraz z rodzicami opuściła ZSRR i udała się najpierw na objazd Europy, by ostatecznie osiąść w Nowym Jorku. Wcześniej nie mogła – dopiero w 1989 r. granice komunistycznego molocha otworzyły się dla jego żydowskich obywateli.

Dla rodziców małej Reginy było to co prawda jak wpadnięcie z deszczu pod rynnę – jej matka, która w Moskwie była profesorem muzyki, w Stanach utrzymywała się z nauczania tejże muzyki w podstawówce. Ona sama wyszła na tym jednak doskonale – niby kontynuowała klasyczną naukę gry na fortepianie, jednocześnie jednak chłonęła tonami tradycyjny jazz, zasłuchiwała się w Beatlesach i obmyślała strategię kariery, niezwiązanej bynajmniej ze światowymi filharmoniami.

Okazała się ona, jak widać, skuteczna, skoro po dziesięciu latach Spektor jest dziś piosenkarką znaną na całym świecie – za cover jej utworu „Apres Moi" bierze się Peter Gabryel, a inny „The Call", Hollywood wykorzystuje w finałowej scenie opowieści o księciu Kaspianie w „Opowieściach z Narnii". Ale tak po prawdzie wokalistka wiedziała, czego chce, od początku – styl, który wypracowała na pierwszych płytach, bez poważnych modyfikacji przetrwał również na nowym albumie. Z tą różnicą, że jest jeszcze lepiej przemyślany.

Wszystko, co nagrywa Spektor, to niby po prostu piosenki – lekkie, barwne, pełne luzu, humoru i doskonałych melodii. Ale są to jednak piosenki przewrotne. Oto nic na przykład nie stoi na przeszkodzie, żeby beatlesowska melodia przepoczwarzyła się tu w klasyczny motyw rodem z Musorgskiego czy Chopina, fortepianowy pasaż stał się udramatyzowanym utworem osadzonym na elektronice, a minimalistyczna ballada rozwinęła w kabaretowy song w duchu lat 30.

Zresztą słowo „kabaret" wydaje się wyjątkowo trafione, jeśli chodzi o poczynania wokalistki. Trudno czasem oprzeć się bowiem wrażeniu, że Spektor nie tyle śpiewa, ile wciela się w jakąś rolę, dla której podkład ma być koloryzującym tłem. Pod tym względem ma ona sporo wspólnego z Kate Bush, chociaż czysto muzyczne porównania byłyby jednak mocno karkołomne. Bush zawsze była niepokojąca, chłodna i bardzo artystowska, podczas gdy Spektor to esencja humoru, ciepła, a przede wszystkim cudownej bezpretensjonalności.

Reklama
Reklama

„What We Saw from the Cheap Seats" jest doskonałą zabawą kliszami popkultury, ale też dobrą zabawą tak po prostu – Spektor bawi się konwencjami jak dziecko klockami, przestawia je, podmienia, układa w zupełnie nowe konstrukcje. Od dziecka odróżniają ją imponujące umiejętności i kompozytorskie, i instrumentalne, łączy – baśniowa wyobraźnia i humor. W efekcie powstaje muzyka lekka i ciepła jak puch, ale jednocześnie podszyta smakowitą ironią, na jaką stać artystę nie tylko bardzo sprawnego, lecz przede wszystkim inteligentnego. Rzecz do słuchania przy każdej okazji.

Pozostało jeszcze 98% artykułu
Reklama
Kultura
Córka lidera Queen: filmowy szlagier „Bohemian Rhapsody" pełen fałszów o Mercurym
Kultura
Ekskluzywna sztuka w Hotelu Warszawa i szalone aranżacje
Kultura
„Cesarzowa Piotra”: Kristina Sabaliauskaitė o przemocy i ciele kobiety w Rosji
plakat
Andrzej Pągowski: Trzeba być wielkim miłośnikiem filmu, żeby strzelić sobie tatuaż z plakatem do „Misia”
Patronat Rzeczpospolitej
Warszawa Singera – święto kultury żydowskiej już za chwilę
Reklama
Reklama