Na okładce swej najnowszej płyty 29-letni trębacz sfotografowany jest w żółto-różowej ceremonialnej szacie z piór i korali, pochodzącej z tradycyjnej kultury Afroamerykanów z Nowego Orleanu, znanych jako Czarni Indianie. Nie przez przypadek. Christian Scott, jeden z najgłośniejszych dziś amerykańskich trębaczy młodego pokolenia, swoje imię i nazwisko uzupełnił właśnie pochodzącym z Beninu imieniem A Tunde Adjuah. „Ten gest jest świadectwem, że przyjmuję całą swoją przeszłość i chcę ją jeszcze bardziej poznać".
Nowoorleańczyk nie pierwszy raz demonstruje afrykańskie korzenie i wzywa do dyskursu publicznego o niedoskonałości amerykańskiego prawa. Wyrazem takiej postawy była firmowana przez legendarnego producenta Rudy'ego Van Geldera poprzednia, wysoko oceniona płyta artysty „Yesterday You Said Tomorrow" z 2010 r.
W obecnym, dwupłytowym albumie, poza efektowną okładką, też nie brakuje etniczno-osobistych odniesień. Jednak nie w warstwie muzycznej, zdominowanej przez idiom jazzu wymieszanego z rockiem i muzyką ilustracyjną.
Scott, posługujący się jak m.in. Dizzy Gillespie trąbką z zakrzywioną do góry czarą, ale i specjalnie dla niego skonstruowanym systemem wentylacyjnym, twierdzi, że posiadł tajemnicę „szepcącego brzmienia", odróżniającą go od Milesa Davisa czy Clifforda Browna. Ogłasza ponadto, że ma ambicje „poszerzania jazzu" i tworzenia muzyki przyszłości. Chłopak nie grzeszy skromnością, ale trzeba przyznać, że gra znakomicie, ze swobodą poruszając się we wszelkich rejestrach, z efektem szeptu włącznie. Ma też sprawnych partnerów, zwłaszcza pianistę Lawrence,a Fieldzie i gitarzystę Matthew Stevensa.