Otyłość na ostrzu noża

Specjaliści traktują otyłość jak chorobę, ponieważ skraca życie i wiąże się z licznymi schorzeniami. Należy więc ją leczyć. Gdy dieta i leki zawiodą, może pomóc chirurg

Publikacja: 24.10.2012 01:01

Otyłość na ostrzu noża

Foto: Bloomberg

Red

24 października to Dzień Walki z Otyłością. Tekst z archiwum tygodnika "Uważam Rze"

Z badania Nat-Pol 2011 wynika, że 22 proc. dorosłej populacji w naszym kraju to osoby otyłe – informuje prof. Zbigniew Gaciong z Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego, konsultant wspomnianych badań i specjalista w leczeniu nadciśnienia. – Jeśli istniejąca tendencja się utrzyma, to w ciągu najbliższych 15 lat odsetek ten zwiększy się do 33 proc. – dodaje.

To oznacza, że dziś 6,5 mln Polaków ma BMI* powyżej 30. Szacuje się, że 280–300 tys. wśród nich cierpi na tzw. otyłość olbrzymią (BMI wyższe niż 40).

Z winy hormonów

Dlaczego trzydziesto-, czterdziestoparoletni człowiek waży 130 kg i więcej? Zwykle problemy zaczynają się już w dzieciństwie, tak jak u Krystyny Hensel ze Śląska.

– Gdy byłam niemowlęciem, podejrzewano u mnie chorobę Heinego-Medina. Znalazłam się w szpitalu – opowiada. – Przy wypisie lekarz powiedział mamie, żeby dobrze mnie żywiła. W efekcie do przedszkola szłam już z nadmiarem kilogramów. Byłam otyłym dzieckiem, potem otyłą nastolatką. Jednocześnie przez całe życie się odchudzałam. Tyłam i chudłam na przemian. Gdy w wieku 43 lat trafiłam na ostry dyżur z powodu silnego kłucia w klatce piersiowej, ważyłam 138 kg przy wzroście 162 cm (BMI 52,5) – wspomina.

Czasem można usłyszeć, że otyli sami doprowadzają się do „takiego stanu" i nie ma powodów, żeby im współczuć. Przeciw podobnym stwierdzeniom ostro protestuje prof. Mariusz Wyleżoł, przewodniczący Sekcji Chirurgii Metabolicznej i Bariatrycznej Towarzystwa Chirurgów Polskich.

– Otyły człowiek nie jest winny swojej choroby – przekonuje. – Dziś wiemy, że nadmierne tycie jest związane z zaburzeniami hormonalnymi. Chodzi tutaj o hormony produkowane w przewodzie pokarmowym, zwanym od niedawna „małym mózgiem". Jeśli człowiek ma zaburzoną regulację hormonalną, to po prostu nie jest w stanie zablokować sygnału hormonalnego płynącego do mózgu: „Idź do lodówki i zjedz", i całkowicie mu ulega – tłumaczy lekarz.

Otyłość znalazła się na liście czynników ryzyka przedwczesnych zgonów ułożonej przez ekspertów WHO. Zajmuje tam piąte miejsce za nadciśnieniem, paleniem tytoniu, cukrzycą i brakiem aktywności fizycznej.

– Lista schorzeń związanych z nadmiarem kilogramów jest niezmiernie długa. Obejmuje m.in. choroby układu krążenia (zawał, niewydolność serca, udar), układu oddechowego (bezdech senny), stawów (zmiany zwyrodnieniowe), zaburzenia metaboliczne (cukrzyca), niektóre typy nowotworów (sutka, jelita grubego), zaburzenia psychiczne (depresja), a nawet niepłodność – wymienia prof. Zbigniew Gaciong.

Jeszcze nikt nie wynalazł skutecznej tabletki przeciwko otyłości. Dostępne dziś leczenie zachowawcze (farmakoterapia, dieta, aktywność fizyczna) w wielu przypadkach okazuje się niewystarczające. Wtedy pozostają metody inwazyjne.

Odessać czy wszczepić

Operacje odchudzające najczęściej kojarzą się z modnym ostatnio odsysaniem tłuszczu (tzw. liposukcją). Tego typu zabiegi nie mają jednak nic wspólnego z leczeniem otyłości. To wyłącznie modelowanie sylwetki, czyli kosmetyka.

– Przeprowadzono badania, z których wynika, że odessanie nawet 12 kg tłuszczu nie obniża ciśnienia choćby o 1 mm/Hg – zwraca uwagę prof. Zbigniew Gaciong. – Podczas liposukcji usuwa się wyłącznie tłuszcz podskórny, który nie stanowi poważnego zagrożenia dla zdrowia. W jamie brzusznej pozostaje natomiast szkodliwy tłuszcz trzewny. Działa on jak narząd wydzielania wewnętrznego. Produkuje wiele substancji, które sprzyjają rozwojowi m.in. cukrzycy, nadciśnienia i zaburzeń lipidowych – wyjaśnia.

Inną dość popularną metodą inwazyjnego odchudzania jest umieszczenie w żołądku balonika z solą fizjologiczną (tzw. balon żołądkowy). Takie wypełnienie daje wrażenie sytości i uniemożliwia spożywanie większych ilości pokarmu. Balon działa najwyżej pół roku, po tym czasie trzeba go usunąć.

– Jest to bardzo dobra metoda, ale sprawdza się tylko w wybranych przypadkach. Na przykład u chorego, który w danej chwili ze względu na zły stan zdrowia albo zbyt dużą masę ciała (powyżej 200 kg) nie kwalifikuje się do radykalnej operacji. Wszczepiając mu balon, możemy doprowadzić do obniżenia wagi i poprawy ogólnego stanu zdrowia.

W ten sposób przygotujemy pacjenta do chirurgicznego leczenia otyłości (w skrócie ChLO) – twierdzi prof. Mariusz Wyleżoł.

Kryptonim ChLO

Chirurgiczne leczenie otyłości (bariatria) stosowane jest przede wszystkim u osób z otyłością olbrzymią. Poza tym do zabiegu kwalifikowani są również ci, którzy mają BMI pomiędzy 35 a 40, ale występują już u nich cukrzyca, nadciśnienie lub inne powikłania związane z otyłością.

Operacje przeprowadza się na przewodzie pokarmowym. Chirurg ma do wyboru kilka metod. Przede wszystkim może założyć wokół żołądka opaskę, która ogranicza choremu możliwość spożywania pokarmu i sprawia, że wcześniej czuje się on syty. Podobny efekt można osiągnąć, wycinając część żołądka (około 50 proc.). Fachowo zabieg nazywa się rękawową resekcją żołądka. Można też tak przekształcić drogę spożytego pokarmu przez jelita, by nie wszystko, co pacjent zjadł, zostało strawione i wchłonięte. Stosując tę ostatnią metodę, chirurg rozdziela w jelicie drogę pokarmową od enzymatycznej. W efekcie dopiero w końcowym odcinku przewodu pokarmowego mogą zachodzić procesy trawienia i wchłaniania. Czy któraś z tych metod jest najlepsza?

– Nie. Gdyby tak było, stosowalibyśmy tylko jeden rodzaj zabiegu – odpowiada prof. Wyleżoł. – Metodę zawsze dobieramy do pacjenta, biorąc pod uwagę jego wiek, wagę i ogólny stan zdrowia – dorzuca.

Chirurdzy zajmujący się ChLO oceniają, że w Polsce operacji potrzebuje około 1,2 mln osób. Natomiast przeprowadza się ją zaledwie u 1,2 tys. rocznie. Zdaniem prof. Mariusza Wyleżoła problemem jest brak informacji o tym, że takie zabiegi w ogóle istnieją i że są dostępne w ramach powszechnego ubezpieczenia zdrowotnego. – Nie wszyscy lekarze mówią swoim otyłym pacjentom o możliwości operacji. Właśnie przeprowadziliśmy badania, z których wynika, że zaledwie co 10. lekarz rodzinny w Polsce ma jakąkolwiek wiedzę na temat ChLO – uważa prof. Wyleżoł.

Zyski i straty

Krystyna Hensel poddała się chirurgicznemu leczeniu otyłości w 1998 r. W ciągu pierwszych dwóch lat schudła aż 50 kg. W kolejnych latach około 30, żeby dziś ważyć 58 kg.

– Przez pierwszy rok rzeczywiście łatwo się chudnie, ale potem trzeba bardzo się pilnować, przestrzegać diety, w przeciwnym razie utracone kilogramy powrócą – ostrzega Krystyna Hensel. – Dzięki operacji nie odczuwam już głodu, ale to nie oznacza, że przestałam myśleć o jedzeniu – podkreśla.

Niestety, zdarza się, że po kilku latach od zabiegu pacjenci znowu zaczynają tyć. Wówczas wskazana jest powtórna operacja. Potrzebuje jej 2 proc. chorych rocznie.

Innym problemem są niepożądane skutki uboczne zabiegu, takie jak niedobory pokarmowe (przeważnie niedobory witaminy D3). Ryzyko ich pojawienia się można jednak zminimalizować dzięki regularnym kontrolom w ośrodku, gdzie wykonywana była operacja. Częste badania pomagają wychwycić niedobory na wczesnym etapie i szybko rozpocząć suplementację. Specjaliści przyznają, że chirurgiczne leczenie otyłości, tak jak każdy zabieg, wiąże się też z ryzykiem zgonów pooperacyjnych. Wynosi ono 1 proc.

– Ryzyko oczywiście istnieje, ale przecież my nie operujemy naszych pacjentów, żeby łatwiej im było kupić ubrania albo żeby ładniej wyglądali. To jest konieczność – zaznacza prof. Wyleżoł. – Ratujemy im życie. Z badań opublikowanych w roku 2007 na łamach „New England Journal of Medicine" wynika, że ryzyko zgonu u osób z otyłością olbrzymią leczonych zachowawczo, czyli dietą, jest kilkakrotnie wyższe (w obserwacji odległej, kilkuletniej) aniżeli u osób poddanych leczeniu operacyjnemu – przekonuje.

Dostępne dziś badania udowadniają, że ChLO nie tylko przedłuża życie, ale także prowadzi do ustępowania wielu powikłań związanych z otyłością. Dowiedziono, że po zabiegu u 80 proc. chorych problem z cukrzycą mija, u 70 proc. znika nadciśnienie, a u dwóch trzecich zoperowanych kobiet – zaburzenia miesiączkowania i niepłodność.

– Jestem daleki od tego, by twierdzić, że cięcie chirurgiczne załatwi wszystkie problemy otyłego pacjenta. Chirurgia bariatryczna musi być jednym z elementów procesu terapeutycznego – podsumowuje prof. Wyleżoł.

Widoki na przyszłość

Chirurgia otyłości ma w naszym kraju już 60-letnią tradycję. Największym przełomem było wprowadzenie zabiegów laparoskopowych, czyli bez pełnego otwierania jamy brzusznej. W Polsce pierwsza taka operacja odbyła się w 1998 r. Dziś właściwie każdy zabieg bariatryczny można wykonać tą techniką. Dzięki temu udaje się uniknąć wielu niekorzystnych następstw klasycznej operacji, takich jak ból, zaburzenia oddechowe, a w dalszej perspektywie występowanie przepuklin. Chory może być wypisany do domu już w drugiej dobie po zabiegu, co znacznie zmniejsza ryzyko związane z zakażeniami szpitalnymi. Jaki będzie następny przełom?

– Koncentrujemy się teraz na badaniach, które pozwolą nam ocenić zmiany zachodzące w organizmie pod wpływem chirurgicznego leczenia otyłości – mówi prof. Mariusz Wyleżoł.

– Na razie wiemy, że nasze operacje działają nie tylko dlatego, że pacjent, który się im podda, ma mniejszy żołądek lub mniej wchłania i trawi. Pozytywne efekty zabiegów są związane przede wszystkim ze zmianami hormonalnymi. To są kluczowe mechanizmy. Chcemy je dokładnie poznać. Ideałem byłoby, gdyby na bazie tych obserwacji udało nam się stworzyć nowy skuteczny lek przeciwko otyłości.

*BMI – wskaźnik masy ciała

Obliczamy go, dzieląc masę ciała w kilogramach przez wzrost do kwadratu w metrach. Jeśli ktoś waży więc 100 kg i mierzy 2 m, to jego BMI wynosi 25.

poniżej 20    niedowaga

20–25    norma

25–30    nadwaga

30–35    otyłość I stopnia

35–40    otyłość II stopnia

powyżej 40    otyłość III stopnia (tzw. olbrzymia lub chorobliwa)

Lipiec 2012

24 października to Dzień Walki z Otyłością. Tekst z archiwum tygodnika "Uważam Rze"

Z badania Nat-Pol 2011 wynika, że 22 proc. dorosłej populacji w naszym kraju to osoby otyłe – informuje prof. Zbigniew Gaciong z Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego, konsultant wspomnianych badań i specjalista w leczeniu nadciśnienia. – Jeśli istniejąca tendencja się utrzyma, to w ciągu najbliższych 15 lat odsetek ten zwiększy się do 33 proc. – dodaje.

Pozostało 96% artykułu
Kultura
Przemo Łukasik i Łukasz Zagała odebrali w Warszawie Nagrodę Honorowa SARP 2024
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Kultura
Podcast „Komisja Kultury”: Muzeum otwarte - muzeum zamknięte, czyli trudne życie MSN
Kultura
Program kulturalny polskiej prezydencji w Radzie UE 2025
Kultura
Arcydzieła z muzeum w Kijowie po raz pierwszy w Polsce
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Kultura
Podcast „Komisja Kultury”: Seriale roku, rok seriali