Po przesłuchaniu „Music From Another Dimension!" nie wiadomo, czy się cieszyć czy smucić. Ostatecznie może lepiej to pierwsze, albumu mogło przecież w ogóle nie być.
Aerosmith nazywani niegdyś amerykańskimi The Rolling Stones zrobili wszystko, by powtórzyć ostatnie perypetie kolegów z Anglii. Wokalista Steven Tyler i gitarzysta Joe Perry kłócili się zażarcie jak Mick Jagger i Keith Richards – a może wręcz jak Kaczyński z Tuskiem.
Ten horror trwał kilka lat i miał kilka mocnych odsłon. Tyler, zmagając się z wieloma nałogami, żalił się publicznie, że koledzy nie odwiedzali go w szpitalu. Potem nie poinformował ich, że zgodził się na udział w „American Idol", co kolidowało z planami koncertowymi grupy. Napięcie sięgnęło zenitu, gdy Tylera miał zastąpić na tournée Lenny Kravitz, a Tyler w Led Zeppelin – Roberta Planta. Trzeba do tego doliczyć sztubacki wybryk Perry'ego, który podczas jednego z występów zepchnął wokalistę z estrady. Rejestracja tego żenującego zdarzenia biła rekordy oglądalności na YouTubie, ośmieszając zespół.
Ostatecznie jednak udało się wszystko posklejać i Aerosmith nagrali pierwszy studyjny album od „Honkin' On Bobo" (2004) z bluesowymi standardami, pierwszy od „Just Push Play" (2001) z premierowymi kompozycjami.