Znowu razem
Aerosmith nazywani niegdyś "toksycznymi braćmi" i amerykańskimi The Rolling Stones zrobili wszystko, by powtórzyć perypetie kolegów z Anglii. Wokalista Steven Tyler i gitarzysta Joe Perry kłócili się zażarcie jak Mick Jagger i Keith Richards.
Ten horror trwał od lat i miał kilka mocnych odsłon. Tyler, zmagając się z wieloma nałogami, żalił się publicznie, że koledzy nie odwiedzali go w szpitalu. Potem nie poinformował ich, że zgodził się na udział w „American Idol", co kolidowało z planami koncertowymi grupy. Napięcie sięgnęło zenitu, gdy Tylera miał zastąpić na tournée Lenny Kravitz, a Tyler w Led Zeppelin – Roberta Planta. Trzeba do tego doliczyć sztubacki wybryk Perry'ego, który podczas jednego z występów zepchnął wokalistę z estrady. Rejestracja tego żenującego zdarzenia biła rekordy oglądalności na YouTubie, ośmieszając zespół.
Goniąc trylogię
Ostatecznie jednak udało się wszystko posklejać i Aerosmith nagrali w 2012 r. „Music From Another Dimension!" pierwszy studyjny album od „Honkin' On Bobo" (2004) z bluesowymi standardami, pierwszy od „Just Push Play" (2001) z premierowymi kompozycjami.
Wtedy zespołowi starczało pary na dwadzieścia kilka minut muzyki. Teraz jest lepiej. Płyta nie osiągnęła może poziomu z trylogii płytowej z przełomu lat 80. i 90. – „Permanent Vacations", „Pump" i „Get A Grip", ale to porządny rock z mocnymi riffami.
Z zespołem zaśpiewała countrowa gwiazda Carrie Underwood. Najbardziej może się podobać utrzymana w beatlesowskim stylu piosenka „Luv XXX", rozpoczęta uwerturą w stylu science fiction. Świetne „Oh Yeah" przypomina rock and roll The Rolling Stones.