Gra „Thief" pozwala wcielić się w złodzieja w baśniowym stylu, który swój nieuczciwy fach łączy z poznawaniem mrocznych tajemnic.
Przemoc i kradzież inspirowały gry wideo od zawsze, raz przedstawione są z dosadnym realizmem, raz w kreskówkowym, humorystycznym uproszczeniu. O ile jednak walka jest dla bywalców wirtualnych światów wręcz „szarą codziennością", tak przywłaszczanie sobie cudzych przedmiotów w wyrafinowany sposób to coraz większa rzadkość. A przecież to jedna z zalet gier jako takich – możliwość posmakowania zakazanego owocu, przybrania pewnej maski i postępowaniem zgodnie z credo nie naszym , a narzuconego nam, wyjętego spod prawa bohatera.
Seria „Thief" to klasyka wśród produkcji przeznaczonych na komputery, a najnowsza, wydana w marcu część była przez wielu graczy bardzo oczekiwana. Debiutancka odsłona sagi, wydana aż 16 lat temu, była grą w wielu kwestiach przełomową. Oferowała atrakcyjny, trójwymiarowy świat, ale w przeciwieństwie do dominujących wówczas strzelanych gier akcji zachęcała do skupienia się na skradaniu i pozostawaniu w cieniu. Autorzy próbowali sprawić, abyśmy odczuli efekt immersji przekonując gracza, że jest zakapturzonym złodziejem, a nie hałaśliwym rozrabiaką. Eksperyment się powiódł, w 2000 roku ukazała się druga, a w 2004 trzecia część. Dalej aż dekadę trzeba było czekać, aż tytułowy „Złodziej" powróci. Czy jest to powrót z klasą?
Fantasy noir
Przenosimy się do ponurego świata fantasy, który łączy stylistykę średniowieczną (zamki, zabudowa miast, obecność opancerzonych strażników) z estetyką gotycką i steampunkową. Nie będzie nic dziwnego w tym, że z pełnej starych kamienic ulicy wejdziemy do mieszkania, w którym zobaczymy drukowaną gazetę i regularne, elektryczne lampy. Tak eklektyczne otoczenie nadaje grze tajemniczości i pierwiastek niepokoju, który towarzyszy nam również we wszystkich, odwiedzanych przez nas lokacjach.