Zgromadzono 40 obrazów, 20 rysunków i 30 grafik pochodzących z kolekcji z całego świata, od Rijksmuseum w Amsterdamie przez paryski Luwr do National Gallery of Art w Waszyngtonie. Prace z dojrzałego okresu twórczości Rembrandta dowodzą jego mistrzostwa i świadczą, że w latach 1650–?–1669 nie opuszczała go pasja eksperymentowania. Stworzył wówczas wiele oryginalnych, nowatorskich prac.
Początek wystawy uderza w odbiorcę. W mrocznej sali spogląda na nas sam mistrz z autoportretów, niepokojących dramatyczną grą światła, cienia i barw. Rembrandt był wnikliwym obserwatorem innych, ale uważnej analizie przez całe życie poddawał też siebie.
Na pierwszym autoportrecie ma 53 lata. Kręcone włosy, nie całkiem siwe, przykrywa ciemny beret (rentgenowskie badania ujawniły, że pierwotnie miał na głowie białą czapkę). Ciemnymi oczami patrzy poważnie, bardziej w głąb siebie niż na widzów. Dwa kolejne wizerunki przedstawiają go dziesięć lat później, w 1669 roku. Artysta ciągle nosi fantazyjne nakrycia głowy, ale jego twarz jest poorana zmarszczkami, na innym autoportrecie wręcz chorobliwie opuchnięta. Malarz zmarł zresztą w październiku tego samego roku.
Najbardziej intryguje w namalowanym dwa lata wcześniej wcieleniu św. Pawła, jedynym wizerunku, na którym się pojawia w religijnej roli swego ulubionego bohatera. Po własnych bolesnych doświadczeniach Rembrandt pewnie też czuł się naznaczony cierpieniem, a jednocześnie mistyczne światło nad jego głową można interpretować jako znak duchowego wtajemniczenia i oświecenia.
Najsilniejsze wrażenie wywiera niedokończony wizerunek Rembrandta w sali poświęconej eksperymentalnym technikom w jego sztuce. Na „Autoportrecie z dwoma cyrklami" (1665–1669) trzyma w ręce paletę, w tle widać dwa tajemnicze okręgi, które badacze interpretują jako symbol doskonałości. Z obrazu silnie emanuje poczucie własnej wartości i artystycznej siły.