Reklama

Piękno, które kryje zło

„Króla Rogera" w Londynie przyjęto świetnie. Nie jako ciekawostkę z Polski, lecz jako znakomity utwór.

Publikacja: 03.05.2015 18:46

Foto: Covent Garden

Pojawienie się opery Karola Szymanowskiego na scenie Covent Garden jako jednej z ważnych premier sezonu Royal Opera House to dowód, że lata promocji się opłaciły. To nie my co prawda zwróciliśmy uwagę świata na muzykę Szymanowskiego, w Wielkiej Brytanii miała od dawna orędowników, ale ciągle była propozycją dla poszukiwaczy odkryć.

– Po tej premierze muzyka Szymanowskiego wchodzi do mainstreamu – ujmuje rzecz krótko Ewa Bogusz-Moore, menedżer programu Polska Music w Instytucie Adama Mickiewicza.

Osiem lat starań

Potrzeba było też długich zabiegów, by „Król Roger" trafił do Covent Garden. Dyrektor artystyczny teatru i reżyser obecnej premiery Kasper Holten pamięta, że pierwszą propozycję otrzymał od Instytutu Adama Mickiewicza jakieś osiem lat temu. Był wtedy szefem Opery w Kopenhadze, ale z planów wystawienia tam nic nie wyszło. „Król Roger" go jednak zafascynował. Gdy w 2011 roku objął dyrekcję Covent Garden, postanowił wrócić do pomysłu.

– Kasper Holten zadzwonił do mnie z taką sugestią, a ja następnego dnia już byłem u niego w Londynie – mówi Paweł Potoroczyn, szef IAM. Pierwszy możliwy dla Covent Garden termin to mogła być wiosna 2015 roku.

– Rozpoczęła się długa, fascynująca podróż – opowiada teraz Kasper Holten. – „Król Roger" to utwór, który wciąga, intryguje, zmusza do intelektualnego wysiłku. Im dłużej się z nim obcuje, tym więcej można w nim odnaleźć.

Reklama
Reklama

Tę pasję Kaspera Holtena widać również w spektaklu. Reżyser potraktował „Króla Rogera" jak osobiste wyznanie Szymanowskiego. I choć odszedł od kompozytorskich wskazówek co do czasu i miejsca akcji, dochował wierności temu, co najistotniejsze w tej operze.

Roger to postać autentyczna, władał Sycylią w XII wieku, a opera zrodziła się z zauroczenia Szymanowskiego zabytkami Palermo i Syrakuz, z fascynacji średniowieczem i kulturą antyczną. Mamy tu konflikt między apollińskim ładem a dionizyjskim rozpasaniem ujęty w stylowy kostium, ale bardzo dziś aktualny. To także opera o tłumionym pożądaniu, o fascynacji, której człowiek ulega, nie bacząc na konsekwencje.

Kasper Holten przeniósł „Króla Rogera" w epokę nam bliższą. Detale kostiumów sugerują czasy, gdy Szymanowski pracował nad utworem, ale akcja może rozgrywać się całkiem współcześnie. Średniowieczny wizerunek Chrystusa z królewskiej kaplicy w Palermo, który urzekł kompozytora, na scenie Covent Garden zastąpiła gigantyczna głowa – niczym rzeźba Igora Mitoraja.

Temu nieznanemu bóstwu hołd oddaje Roger, ale akt II – teatralnie najciekawszy – rozgrywa się we wnętrzu owej głowy. W ujęciu Holtena ta opera to zapis wewnętrznych rozterek jej bohatera, ale i kompozytora. Roger chce uporządkować świat, nad którym zaczął tracić kontrolę z chwilą pojawienia się Pasterza. Szymanowski chciał zrozumieć świat, w którym żył, i znaleźć dla siebie w nim miejsce.

Spektakl o władzy

Erotyzm „Króla Rogera" jest na londyńskiej scenie zaznaczony delikatnie, tak jak i wątki homoseksualne, chętnie podejmowane w zagranicznych opracowaniach o Szymanowskim. Religia także jest nieobecna, Holten bardziej zrobił spektakl o władzy. Piękny Pasterz, który pojawia się w złotym płaszczu, ma tajemniczy urok, ale i coś groźnego w sobie. Zamiast więc zmysłowych bachanalii w akcie drugim, gdy poddani Rogera ulegną przybyszowi, niszczą książki króla.

To symbol dla nas jednoznaczny, przypomnienie, że gdy rozum śpi, budzą się upiory. W finale Pasterz jest panem nowego ładu na zgliszczach królestwa, gdzie dopala się posąg starego bóstwa. Roger poniósł porażkę, w jego końcowym hymnie do słońca nie ma optymizmu. To największe odstępstwo Holtena od idei Szymanowskiego, ale zrobił on spektakl bardzo klarowny, zręcznie tuszując pewne mielizny libretta.

Reklama
Reklama

Najważniejsze jest to, że w pełni przemówiła muzyka Szymanowskiego, zyskując w Covent Garden nowego sprzymierzeńca. Jest nim Antonio Pappano, po Jamesie Levinie z nowojorskiej Metropolitan chyba najważniejszy obecnie dyrygent operowy na świecie. Nie ukrywa, że partytura „Króla Rogera" go urzekła, i rzeczywiście premierę poprowadził niemal z czułością.

Gwiazdy na scenie

Obsada była znakomita. Mariusza Kwietnia trudno właściwie znów komplementować. Roger to jego specjalność, wykonywał tę partię wielokrotnie i ma swój udział w tym, że doszło do premiery w Covent Garden, gdzie od dawna cieszy się uznaniem publiczności i dyrekcji. Z upływem lat Roger w jego ujęciu nabiera dostojeństwa, a wewnętrzny dramat króla Kwiecień potrafi obecnie oddać w sposób bardziej wyrazisty.

Świetny był Albańczyk Saimir Pirgu jako Pasterz. Tenor o ładnym, lirycznym głosie, pokazał przemianę swego bohatera, bo Pasterz to zły duch. – Jak Mefistofeles albo szekspirowski Jago, który zburzył świat Otella – powiedział mi po premierze. Słynną kołysankę Roksany pięknie zaśpiewała Amerykanka Georgia Jarman, mędrcem Edrisim był doświadczony brytyjski tenor Kim Begley, Diakonissą – Agnieszka Zwierko.

Po takiej premierze co jeszcze można dla „Króla Rogera" zrobić? – Ta inscenizacja z Londynu pojedzie do oper w Sydney i Dallas – odpowiada Kasper Holten. A Paweł Potoroczyn dodaje: – Teraz powinniśmy zadbać o wystawienie „Króla Rogera" w Metropolitan w Nowym Jorku. Sądzę, że za jakieś trzy, cztery lata byłoby to możliwe.

Światowa kariera „Króla Rogera"

To jedyna polska opera stale obecna na światowych scenach. W tym roku „Króla Rogera" wystawiono też w Staattheater w Norymberdze (dyrygował Jacek Kaspszyk, Rogerem był Mikołaj Zalasiński), a koncertową wersję z Mariuszem Kwietniem i Olgą Pasiecznik zaprezentował w Bostonie Charles Dutoit, od lat propagujący Szymanowskiego.

„Król Roger" długo uważany był za operę niesceniczną, najpierw doceniano jego walory muzyczne. Światowa kariera „Króla Rogera" zaczęła się w połowie lat 90. serią wykonań koncertowych w Londynie, Salzburgu, Nowym Jorku, Tokio, Montrealu czy Paryżu.

Reklama
Reklama

Podróż po scenach „Król Roger" rozpoczął w 2005 r. w Palermo (reż. Yannis Kokkos). Potem były znakomite realizacje Mariusza Trelińskiego w Petersburgu i w Edynburgu (2008) oraz Krzysztofa Warlikowskiego (Paryż, 2009, Madryt, 2011), Davida Pountneya (Bregencja i Barcelona, 2009), Michała Znanieckiego (Bilbao, 2012). „Króla Rogera" wystawiono w Bonn (2009), Santa Fe (2012) czy w Wuppertalu (2014).

—j. m.

Kultura
Waldemar Dąbrowski znowu na czele Opery, tym razem w Szczecinie
Kultura
Sztuka 2025: Jak powstają hity?
Kultura
Kultura 2025. Wietrzenie ministerialnych i dyrektorskich gabinetów
Kultura
Liberum veto w KPO: jedni nie mają nic, inni dostali 1,4 mln zł za 7 wniosków
Kultura
Pierwsza artystka z niepełnosprawnością intelektualną z Nagrodą Turnera
Materiał Promocyjny
Działamy zgodnie z duchem zrównoważonego rozwoju
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama