Rinascimento Dievole

Publikacja: 22.10.2015 21:14

Jerzy Mazgaj, prezes zarządu delikatesów Alma, miłośnik cygar, dobrych trunków i wybornej kuchni

Jerzy Mazgaj, prezes zarządu delikatesów Alma, miłośnik cygar, dobrych trunków i wybornej kuchni

Foto: materiały prasowe

Legenda Route 66 jest wciąż żywa. Pomimo ograniczenia samej drogi do odcinków w Illinois, Nowym Meksyku i Arizonie, którym nadano miano Historic Route 66, wielu kierowców marzy, by się tam znaleźć. Wśród najbardziej fascynujących i najpiękniejszych szlaków samochodowych na świecie mamy również wijącą się serpentynami norweską „drabinę trolli", Trollstigen, szwajcarską Furkapass, która zagrała w jednym z filmów o Jamesie Bondzie, oraz kalifornijską Highway No 1 wzdłuż zachwycającego wybrzeża Oceanu Spokojnego w rejonie Big Sur.

Chiny, Argentyna i Australia też kuszą. Jednak najlepszą drogą dla samochodów na świecie, przynajmniej w opinii prezenterów programu motoryzacyjnego „Top Gear", jest wybudowana przez Nicolae Ceausescu Trasa Transfogarska. Tym werdyktem odebrano palmę pierwszeństwa poprzedniej faworytce – alpejskiej przełęczy Passo dello Stelvio.

Owszem, 48 zakrętów na 25 kilometrach robi na mnie wrażenie, ale we Włoszech są jeszcze inne wspaniałe drogi miłe sercu każdego amatora wina. Jedną z nich jest Via Chiantigiana, oficjalnie oznaczana jako SR 222, biegnąca od Florencji do Sieny przez samo serce winnego regionu Chianti Classico.

Chianti Classico to obszar 14 gmin między stolicą Toskanii a miastem słynnego palio. Tutejsze wina chianti mają prawo do umieszczania charakterystycznej sylwetki czarnego koguta na swoich etykietach. Przypomnę, że jest to symbol Konsorcjum Chianti Classico, organizacji pilnującej jakości wina i interesów producentów tego najbardziej tradycyjnego chianti. Strada, Greve, Panzano czy Castellina, wszystkie noszące przydomek „in Chianti", to tylko kilka z miejscowości, w których warto się tu zatrzymać. Opłaca się też odrobić lekcję, być czujnym i wiedzieć, kiedy skręcić z głównego szlaku. Otóż kawałek za Castellina in Chianti warto odbić w lewo do miejscowości Vagliagli. Ma tu bowiem swoją siedzibę winnica, którą zawsze chętnie odwiedzam, Dievole.

Tradycje produkcji wina w tej posiadłości sięgają 1090 roku. Oczywiście przez lata zmieniała właścicieli, a każdy coś do niej dodawał. Średniowieczni włodarze postawili piękny pałacyk, w którym dziś można zamieszkać podczas wizyty w winnicy. Po ciężkich latach 50. i 60. XX wieku w okolicy pojawiło się wielu nowych, spragnionych sukcesu inwestorów. Między innymi rodzina Schwennów. W 1986 roku dyrektorem winnicy Dievole został młody Mario Felice Schwenn. Od samego początku skupił się na zadaniu produkowania pierwszorzędnego wina, co też mu się udało.

Potwierdza to wprowadzone na rynek w 1989 roku pierwsze Dievole Chianti Classico.

Oprócz kilku rodzajów chianti DOCG, Dievole produkuje też dziś wina oznaczone Toscana IGT, czyli Indicazione Geografica Tipica. Nie należy kręcić nosem na tę kategorię win, gdyż chociażby podbijające światowe stoły tak zwane supertoskany też do niej należą.

Dievole Rinascimento IGT, czyli „odrodzenie", jest w swojej filozofii hołdem złożonym ziemi Chianti i ludziom na niej pracującym. Składa się wyłącznie z blendu tutejszych szczepów – ciliegiolo, colorino, foglia tonda, canaiolo oraz sangiovese. Dojrzewa rok w dębie, a potem jeszcze trzy miesiące w butelce. Ma intensywny rubinowy kolor i bogaty owocowy zapach, w którym prym wiedzie suszona śliwka. Wino jest bogate, świeże i pełne energii.

A komu jej jeszcze mało, niech napełni talerz podnoszącymi nastrój smacznymi jesiennymi kaloriami w postaci toskańskiego makaronu pici w aromatycznym mięsnym sosie.

Jerzy Mazgaj, prezes zarządu delikatesów Alma, miłośnik cygar, dobrych trunków i wybornej kuchni

Kultura
Krakowska wystawa daje niepowtarzalną szansę poznania sztuki rumuńskiej
Kultura
Nie żyje Ewa Dałkowska. Aktorka miała 78 lat
Kultura
„Rytuał”, czyli tajemnica Karkonoszy. Rozmowa z Wojciechem Chmielarzem
Materiał Promocyjny
Mieszkania na wynajem. Inwestowanie w nieruchomości dla wytrawnych
Kultura
Meksyk, śmierć i literatura. Rozmowa z Tomaszem Pindlem