Okazało się że chłopak przyjechał do babci na święta.
Po podłożeniu ognia wracał na miejsce akcji i obserwował akcję strażaków. O jego dalszym losie zdecyduje teraz sąd rodzinny.
Seria pożarów w Miliczu zaczęła się na początku grudnia. Wtedy nieznany sprawca podpalił kilka ozdobnych drzewek tui, które rosły tuż przy ogrodzeniu boiska piłkarskiego przy ul. Mickiewicza.
- Spaleniu uległo kilkanaście drzewek oraz wysokie ogrodzenie boiska tzw. piłkochwyty. Na szczęście nikomu nic się nie stało, ale wartość powstałych strat wyniosła kilkanaście tysięcy złotych – informuje podinsp. Sławomir Waleński, oficer prasowy miejscowej policji.
Kilka dni później policjanci zanotowali kolejne dwa pożary na pobliskim osiedlu mieszkaniowym przy ul. Mickiewicza i Kopernika.