[b]Rz: Podobno miał pan bardzo tanią kampanię?[/b]
Tadeusz Cymański: Akcja wyniosła niecałe 2 tysiące złotych. Na tyle opiewają faktury za m.in. 12 tysięcy ulotek i plakaty. Fakt, chyba jestem rekordzistą w najmniejszych wydatkach na kampanię. To mój sukces. Nie planowałem startu, a mam dużą rodzinę i sporo wydatków. Choć pewnie jakieś pieniądze by się znalazły.
[b]Czy inni europosłowie zazdroszczą panu skuteczności i oszczędności?[/b]
Sprawa skromnych wydatków jest odbierana bardziej jako sensacja. Wynik zaskoczył mnie bardzo, ale szalenie pozytywnie. Gdzieś na dnie serca myślałem, że się uda. Nie robiłem kampanii plakatowej na przykład w Trójmieście, ale jestem trochę rozbestwiony przez życie. Startując do Sejmu, też takiej nie robiłem. To zwycięstwo demokracji, bo pokazuje, że nawet bez pieniędzy można zaistnieć.
[b]A może to zasługa częstej obecności w telewizjach?[/b]