Kropiwnicki był zaczepiany przez mieszkańca Łodzi. Z pomocą pośpieszył prezydentowi strażnik, ale zdaniem pierwszego obywatela miasta zbyt późno. Na dodatek mundurowy przybiegł nieprzepisowo ubrany, bo z odkrytą głową.

Według "Expressu Ilustrowanego" zdenerwowany Kropiwnicki w powiedział: "do k... nędzy! Jak was potrzeba, to was nie ma! Gdzie masz ch... czapkę".

Prezydent zaprzeczył, że użył wulgarnych słów wobec podwładnego, a strażnik na specjalnie zwołanej konferencji stwierdził: "Chciałem oświadczyć, że w stosunku do mojej osoby pan prezydent nie użył żadnych wulgarnych słów" - mówił. Według niego nie padło słowo na "ch...", a tylko "gdzie masz czapkę".

- Przesłuchanie prezydenta w charakterze świadka trwało godzinę - mówi "Rz" Monika Zduńczyk-Nowak, Prokurator Rejonowy Łódź-Śródmieście. - Jeszcze w sierpniu podejmiemy decyzję czy dochodzenie umorzyć, wystąpić do sądu o warunkowe umorzenie czy sformułujemy akt oskarżenia.

Prezydent nie chciał mówić co zeznał, a jedynym jego komentarzem było zacytowanie ósmego przykazania: „Nie mów fałszywego świadectwa przeciw bliźniemu swemu”.