Łódzcy prokuratorzy prowadzący postępowanie w sprawie okoliczności zatrzymania i samobójstwa byłej posłanki SLD w kwietniu 2007 r. postanowili postawić zarzuty byłemu szefowi ABW gen. Witoldowi Marczukowi. Ale nie usłyszał ich, bo wczoraj nie stawił się w prokuraturze na wezwanie. Dlaczego? Jak ustaliła „Rz”, na ten sam dzień był zaproszony przez sejmową komisję śledczą badającą sprawę śmierci Blidy.
Prokuratura nie ujawnia, jakie zarzuty ma usłyszeć były szef ABW. Według nieoficjalnych informacji chodzi o wydany 21 kwietnia 2006 r. przez ówczesnego wiceszefa ABW Grzegorza Ocieczka nakaz filmowania przez funkcjonariuszy agencji momentu zatrzymania znanych osób na potrzeby mediów. W nakazie Ocieczek powoływał się na ustne polecenie gen. Marczuka, według którego zatrzymania osób wraz z przeszukaniem miejsc zamieszkania powinny być utrwalane.
– Na podstawie polecenia Marczuka powstały materiały wideo niemające charakteru procesowego. Moim zdaniem są wątpliwości, czy wydając je, szef ABW nie przekroczył uprawnień – mówi „Rz” poseł Marek Wójcik (PO) z sejmowej komisji ds. śmierci Blidy.
– Prokuraturze ten dokument jest znany od dwóch lat. I nagle po wybuchu afer hazardowej i stoczniowej z udziałem prominentnych polityków PO śledczy ogłaszają, że chcą postawić zarzuty szefowi ABW za rządów PiS. Czy to nie zastanawiające? – komentuje Beata Kempa (PiS) z komisji śledczej.
Posłowie z komisji pytali Marczuka o kulisy powstania nakazu. – Nie pamiętam okoliczności wydania go – mówił.