Politycy Platformy Donalda Tuska przed wyborami wracają do pomysłu z kampanii w 2007 r. – powołania instytucji sędziego śledczego. O tym, że partia „odgrzeje” przed wyborami chwytliwy społecznie pomysł, „Rz” informowała już w sierpniu ubiegłego roku.
– Chcemy otworzyć debatę publiczną na temat konieczności przeprowadzenia takich zmian w kodeksie postępowania karnego – mówi „Rz” poseł PO Jerzy Kozdroń, szef komisji nadzwyczajnej do zmian w kodyfikacjach. Wczoraj zorganizował w Senacie debatę o przywróceniu instytucji sędziego śledczego, który miałby czuwać nad przebiegiem postępowania przygotowawczego, kontrolować wiarygodność i sposób utrwalania dowodów.
Ale jak ustaliła „Rz” – na medialnej akcji się skończy. Chociaż od lipca 2008 r. w Klubie PO leży przygotowana przez prof. Piotra Kruszyńskiego, karnistę z UW, ustawa przywracająca funkcję sędziego śledczego, partia nie zamierza składać jej do laski marszałkowskiej. – W najbliższych tygodniach nie złożymy takiego projektu – ucina Kozdroń.
Zdaniem Jacka Bąbki, prezesa Fundacji Badań nad Prawem, cała sprawa jest obliczona na wywołanie medialnego show przed wyborami. – Sędziowie mają już nadzór nad prokuratorskimi umorzeniami śledztw – zaznacza.