„Gazeta Wyborcza” donosi, że przewodniczący komitetu Bronisława Komorowskiego, prof. Władysław Bartoszewski, zapowiedział, że kandydata Platformy "będzie wspierał do ostatniego tchu". Na niedzielnym spotkaniu prof. Bartoszewski rzucił aluzję dotyczącą kontrkandydata Jarosława Kaczyńskiego, miłośnika kotów: - Lepszym prezydentem będzie ktoś, kto wychował pięcioro dzieci, niż człowiek z doświadczeniem hodowli zwierząt futerkowych - zaznaczając, że mówi to jako "wesoły bezpartyjny staruszek", który na więcej może sobie pozwolić.
Profesor nie wyjaśnił, gdzie zdobył odpowiednie zezwolenie na tak chamowate aluzje. Ale „Gazetę” takie argumenty najwyraźniej przekonują. A może się mylę? Nie, wytężam wzrok, i nic!
Żadnego oburzonego komentarza Adama Wajraka ani choćby Agaty Nowakowskiej. Tylko w przeglądzie prasy "GW" - bardzo łagodna przygana Dominiki Wielowieyskiej. Najwyraźniej obrona wyboru bycia „singlem” czy miłości do zwierząt w formie osobnego komentarza - zarezerwowana jest tylko dla lewicowców. Nigdy nie broni się w takiej sytuacji kogoś z politycznej „reakcji”.
Tak samo niczyjej komentatorskiej uwagi nie przykuły słowa reżysera Andrzeja Wajdy, którego zdaniem to, co się obecnie w Polsce dzieje, ma znamiona wojny domowej. Tłumaczył potem, że ma na myśli wypowiedź jednego z duchownych, że lepiej byłoby, aby samolot spadł 7 kwietnia, gdy na pokładzie był premier. "Gazeta" nie cytuje, co naprawdę powiedział biskup Kazimierz Ryczan, więc insynuacja Wajdy pozostaje bez komentarza. Bardzo kontrowersyjnych słów Bartoszewskiego i Wajdy nie zdecydował się jakoś skomentować ani „Fakt” ani „Super Express”, choć rzekomo gonią one tylko za sensacjami.
Jedynie „Dziennik Gazeta Prawna” tytułuje notkę spotkania „autorytetów na rzecz Bronka” dość ironicznym: „wojna domowa według Andrzeja Wajdy”.