Władze Krakowa osłupiały, gdy dowiedziały się, że podczas wtorkowej prezentacji trasy "Wielkiej Pętli" w 2011 r. dyrektor generalny wyścigu Christian Prudhomme powiedział w Paryżu, że wśród miast, które ubiegają się o prolog Tour de France w kolejnych latach jest stolica Małopolski. W dodatku przeszła już pierwszy etap kwalifikacji.

Pomysł, aby wyścig zaczął się w Polsce zgłosił Bogdan Koraszewski, sędzia kolarski z Krakowa i założyciel stowarzyszenia Rowerowa Akademia Królewska. Według niego, najlepsi kolarze mogliby ruszyć z Krakowa i przejechać przez Wadowice oraz Nowy Targ do Zakopanego. – Mam list poparcia Jacka Majchrowskiego, prezydenta Krakowa, powiedział „Rz” Koraszewski, który wraca właśnie do kraju z Francji.

Ale krakowski magistrat zapewnia, że żadnego oficjalnego wniosku nikt z władz nie składał. – Byłoby pięknie, to oczywiście niebywała promocja oraz prestiż, ale i niebotyczne koszty – mówi Filip Szatanik, szef biura prasowego Urzędu Miasta Krakowa. – Jak się dowiadywaliśmy, to kwestia nawet kilku milionów euro.

Prezes Małopolskiego Związku Kolarskiego Marek Kosicki także nic nie wie o oficjalnym zgłoszeniu Krakowa. – To poważna sprawa - niewyobrażalne koszty, ogromna konkurencja innych miast – podkreśla. – Pan Koraszewski nie ma z nami nic wspólnego i zgłosił Kraków najwyraźniej jako osoba prywatna. Dodaje jednak, że teoretycznie prolog tej wielkiej imprezy w Krakowie jest możliwy.

Czy Kraków ma zatem szanse gościć "Wielką Pętlę"? Ta w 107-letniej historii startowała już z Londynu, Berlina czy - jak w tym roku - z Rotterdamu. Niemniej Kraków miałby poważnych rywali – m.in. Barcelonę, Salzburg i Liege. Nie jest też najważniejsze, że ze stolicy Małopolski do Francji jest dość daleko. - Mieliśmy zapytania nawet z Japonii – powiedział Christian Prudhomme podczas paryskiej konferencji.