- Na moje zlecenie od rana komornik zajmuje komputery firmy w celu umożliwienia realizacji wyroku sądowego sprzed dwóch lat - twierdzi mecenas Roman Giertych.

Sprawa dotyczy publikacji tabloidu "Fakt", wydawanego przez medialny koncern. W 2007 roku brukowiec napisał, że rodzina ówczesnego wicepremiera i ministra oświaty wykorzystywała służbowe auto Biura Ochrony Rządu do prywatnych celów (funkcjonariusze mieli m.in. wozić matkę Romana Giertycha na zakupy).

Giertych, który od przegranych w 2007 roku przez LPR wyborów prowadzi kancelarię adwokacką, podał wydawcę tabloidu do sądu. I sprawę wygrał. Jak relacjonuje Giertych, na mocy wyroku Sądu Okręgowego w Warszawie Axel Springer Polska miał go przeprosić w "Gazecie Wyborczej", "Rzeczpospolitej", Telewizji TVN i portali "Interia.pl". - Przeprosiny w "Gazecie Wyborczej" i "Rzeczpospolitej" się ukazały, ale nie zostałem przeproszony w "Interii", natomiast przeprosiny na antenie TVN nie spełniały wymogów sądowych - wyjaśnia Giertych.

Według podawanych przez niego wyliczeń koszt przeprosin, które nie zostały zamieszczone to 156 tys. zł. - Nie ma żadnego zajmowania komputerów - zaprzecza jednak Anna Gancarz-Luboń, rzecznik prasowy Axel Springer Polska. Ale przyznaje, że komornik pojawił się dzisiaj w jej firmie. Z jej relacji wynika jednak, że "uścisnął rękę z prawnikiem i dokonał "czysto prawniczej procedury". - Jesteśmy w sporze z Romanem Giertychem. Sprawa dotyczy prawidłowego wykonania wyroku sądowego, w szczególności opublikowania przeprosin na stronach portalu Interia. Zgodnie z normalnym trybem tego typu spraw wszczęte zostało postępowanie egzekucyjne - informuje Gancarz-Luboń. - Zgodnie z procedurą uiściliśmy kwotę zabezpieczającą roszczenie, a pana Giertycha pozwiemy o zwrot tej kwoty - dodaje rzeczniczka Axel Springer Polska.