Trzy lata temu, podczas udzielania komunii wiernym, ksiądz upuścił jeden z komunikantów. Zgodnie z prawem liturgicznym, kapłan podniósł go i umieścił w specjalnym naczyniu z wodą, a następnie przeniósł do sejfu. Kilka dni później siostra zakonna, która otworzyła sejf, zauważyła, że komunikat nie rozpuścił się do końca. Pozostało z niego coś, co miało ok. centymetra długości i czerwony kolor. Dwie niezależne komisje potwierdziły, że fo fragment tkanki mięśnia sercowego.

Od tamtego czasu kościół w Sokółce jest wręcz oblegany przez wiernych. Specjalna komisja kościelna uznała, że w tym przypadku doszło do "zdarzeń eucharystycznych, w których nie uczestniczyły osoby trzecie". Sprawa trafiła do Watykanu i tam jest wciąż badana.

Dziś hostia po raz pierwszy można było zobaczyć hostię. Podczas mszy została ona przeniesiona z kaplicy na ołtarz polowy. Zasuszone włókna zostały umieszczone w specjalnym relikwiarzu.