Takie są wstępne wyniki sekcji zwłok niemowlaka, którą przeprowadzono dzisiaj. – Dziecko miało też obrzęk mózgu oraz niewydolność oddechowo-krążeniową. Nie miało urazów mechanicznych – mówi Krzysztof Kopania, rzecznik łódzkiej prokuratury, która prowadzi śledztwo w sprawie śmierci niemowlęcia. Bada też kiedy doszło do zapalenia i czy można było pomóc dziecku.
Śledztwo wszczęto po tym, jak prokuratura otrzymała zawiadomienie z łódzkiej kliniki przy ul. Spornej. Mały Wiktorek trafił tam w piątek wieczorem z kutnowskiej lecznicy. Jego stan był już bardzo ciężko. Mimo wysiłków lekarzy chłopczyk zmarł następnego dnia rano.
Dyrektor łódzkiej placówki twierdzi, że do tragedii przyczynili się lekarze z kutnowskiego szpitala, gdzie niemowlę było wcześniej leczone. W kutnowskim szpitalu chłopiec spędził w październiku kilka dni. Potem został wypisany do domu. Ale szybko wrócił, a jego stan drastycznie się pogarszał.
Szpital w Kutnie odpiera zarzuty, by źle leczono tam dziecko. – Nie czujemy się winni – mówi Beata Pokojska, rzecznik szpitala w Kutnie.
Na razie nie wiadomo kiedy i jak doszło do stanu zapalnego narządów wewnętrznych dziecka. – Potrzebne są dalsze badania, które zleciliśmy - mówi prok. Kopania.