W mediach pojawiła się ostatnio wypowiedź Janusza Korwin-Mikkego, który zadeklarował, że w przypadku protestów społecznych, nie wahałby się użyć policji i wojska.
- Nie można pozwalać na to, by jakaś grupa szantażowała całą Polskę, jak niedawno górnicy, którzy zażądali po 50 tys. zł. Dlaczego dano im te pieniądze? Bo mieli kilofy? To był taki sam rabunek, jak włamanie do mieszkania. Kazałbym strzelać do takich rabusiów. Bez cienia wahania - mówił Korwin-Mikke.
Mówiąc o bandytach Korwin-Mikke wyjaśnił: "Mamy 38 mln konsumentów. I przychodzą bandyci, to mogą być prezesi spółek, górnicy, szewcy... Mam obowiązek bronić 38 mln ludzi, którzy noszą buty, przed szewcami, którzy żądają jakichś podwyżek."
Zdaniem kanydata na prezydenta "nie ma możliwości, żeby człowiek sobie coś wytargował przy pomocy kilofa czy czegoś takiego".
W studiu TVN24 wytłumaczył także , że takimi słowami zamierza wzbudzić strach. Do zrealizacji tych zapowiedzi będzie potrzebował premiera, który "wykona takie rozkazy". Korwin-Mikke odmówił wskazania nazwiska osoby, która mogłaby objąć stanowisko szefa rządu, ale widzi na polskiej scenie politycznej potencjalnych kandydatów.