- To była jedna wielka prowokacja - mówi nasze źródło z okolic rządu Ewy Kopacz. - Członkowie gangu mieli w planach kilka punktów, które były gotowym scenariuszem do rozróby - słyszymy. O co chodziło? Na trasie przejazdu znalazło się przynajmniej dwukrotnie złożenie kwiatów pod pomnikami upamiętniającymi polskie ofiary UPA, m.in we Wrocławiu. - Rosjanie na grobach Polaków zamordowanych przez ukraińskich nacjonalistów? To czysta prowokacja - mówi nasz informator.

Ponadto w planach "Wilków" było oglądanie meczu ligowego w jednym z polskich miast. - Polscy kibice nie pałają miłością do rosyjskich nacjonalistów. W każdej chwili mogłoby dojść do poważnej awantury.

Ale oprócz spraw narodowościowych chodziło o bezpieczeństwo naszego kraju. - Na trasie przejazdu "Nocnych Wilków" znalazła się miejscowość, w której akurat miał przebywać prezydent RP - słyszymy. W dodatki powrót gangu z Berlina do Moskwy zaplanowano na... dzień pierwszej tury wyborów prezydenckich.

- W takiej sytuacji Polska nie mogła się na to zgodzić - słyszmy. Według naszych ustaleń służby przedstawiły swój raport rządowi w piątek, tuż przed tym, jak zapadła decyzja o tym, by odmówić "Nocnym Wilkom" prawa do wjazdu do Polski.