Reklama

Na upadku zwykłych ludzi żeruje Skarb Państwa

90-letni profesor i jego żona piszą do Jarosława Kaczyńskiego prośbę, by zmienił prawo upadłościowe, wycofał z kodeksu karnego instytucje przedawnienia czynu oraz wprowadził możliwość zweryfikowania rzeczywistego stanu finansowego firm prowadzących działalność finansową. Pileccy stracili oszczędności życia w trzech aferach finansowych - Warszawskiej Grupy Inwestycyjnej, Finroyal oraz Amber Gold. Nie mają szans na odzyskanie jakichkolwiek pieniędzy.

Publikacja: 10.12.2015 12:23

Na upadku zwykłych ludzi żeruje Skarb Państwa

Foto: Fotorzepa/Krzysztof Skłodowski

Prof. Szymon Pilecki, jest emerytowanym profesorem zwyczajnym PAN i pułkownikiem WP, autorem książek i encyklopedii o lotnictwie i kosmonautyce. Pracował do 73 roku życia, realizując grant przyznany mu przez Komitet  Badań Naukowych. W trzech głośnych aferach finansowych utopili z żona ponad 300 tys. zł. Prof. Pilecki jest inwalidą I grupy, nie stać go na aparat słuchowy za 10 tys. zł. W desperacji pisał do wielu instytucji - prezydenta RP Bronisława Komorowskiego, ministra sprawiedliwości i premiera Donalda Tuska. Bezskutecznie.
 
 „Jest bulwersujące, że w postępowaniach upadłościowych instytucji finansowych pierwszeństwo przed poszkodowanymi klientami tych instytucji mają instytucje skarbu państwa” - pisze prof. Szymon Pilecki do prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego osobisty list, w którym szczegółowo opisuje patologie działania instytucji parafinansowych, które legalnie, latami prowadziły działalność w Polsce. „Oznacza to bowiem, że instytucje państwa, które zawiodły, gdyż dopuściły do wieloletniego działania piramidy finansowe, rozszarpią jeszcze jako pierwsze odzyskane resztki majątku zwykłych ludzi, gdyż pieniądze, jakie się znajdą w masie upadłości, w przytłaczającej większości, jeśli nie w 100 proc. stanowią depozyty złożone w instytucji finansowej przez klientów tych instytucji”.
 
Państwo Pileccy w Amber Gold zainwestowali w sumie 110 tys. zł, w Finroyal - ponad 155 tys. zł oraz blisko 13 tys. euro, w biuro maklerskie WGI - 68.000 zł, z których po wielu  perturbacjach odzyskał niespełna 48 tys. zł.
 
Upadłe spółki nie mają majątku by pokryć straty tysięcy pokrzywdzonych klientów, a po to co z nich zostało wyciąga rękę państwo. Zgodnie z prawem pierwszeństwo am skarbówka i ZUS, pracownicy instytucji, które nie otrzymały pieniędzy za prace. Niedawno, do sądu w Gdański, który przygotowuje się do procesu Amber Gold, wpłynęło pismo skarbówki, która żąda aż 22 mln zł zaległych podatków o Amber Gold - ponad połowę z odzyskanego majątku spółki (w sumie 41 mln zł). Wierzytelności klientów Amber Gold to ponad 850 mln zł.
 
Jak podkreśla prof. Pilecki w liście, „to zwykli ludzie powinni mieć pierwszeństwo do masy upadłości upadłej instytucji finansowej, gdyż to są pieniądze tych ludzi, a nie Skarbu Państwa. Sytuacja prawna jaka jest obecnie jest więc niesprawiedliwa. Niesprawiedliwe też jest, że pierwszeństwo przed klientami upadłych instytucji finansowych w dostępie do środków z masy upadłości mają pracownicy tych instytucji, włącznie z zarządem, który do upadłości doprowadził” - czytamy w piśmie do prezesa PiS.
 
Prof. Pilecki prosi prezesa PiS by „podjął działania mające na celu zmianę prawa upadłościowego, tak aby co najmniej w przypadku upadłych instytucji finansowych, instytucje Skarbu Państwa (SP) nie miały pierwszeństwa przez klientami tych instytucji w wypłatach z masy upadłości upadłej instytucji finansowej”. 
 
Prof. Szymon Pilecki wskazuje też na niewydolne organy ścigania i wymiar sprawiedliwości. W sprawie afery WGI już doszło aż do 5 przedawnień z winy prokuratury (m.in. przewlekłego śledztwa. Nikt nie poniósł konsekwencji. Jak wskazuje, „istnienie instytucji przedawnienia w postępowaniu karnym, szczególnie w obecnym kształcie, jest niezgodne z Konstytucją Rzeczypospolitej Polskiej”. Dlaczego?
„W przypadku, gdyby przedawnienia karalności nie było, wówczas przestępcom, którzy chcieliby mieć „czyste konto” i nie chcieliby żyć w niepewności całe życie co do możliwości pociągnięcia do odpowiedzialności za popełnione przestępstwo, byliby skłonni sami zawiadomić o popełnionym przez nich przestępstwie, aby jak najszybciej odbyć karę i aby dzięki samodzielnemu zgłoszeniu przestępstwa uzyskać złagodzenie kary. Przy braku instytucji przedawnienia przestępca nie miałby tak dużej motywacji, jak przy istnieniu instytucji przedawniania do mataczenia i wypierania się popełnienia czynu przestępczego w celu osiągnięcia przedawnienia zarzutów” - tłumaczy prof. Pilecki. 
 
Jego zdaniem brak przedawnienia byłby korzystny dla wszystkich stron, „a w szczególności dla wymiaru sprawiedliwości i dla społeczeństwa uczciwych obywateli, a instytucja przedawnienia ma więc charakter demoralizujący, a nie resocjalizujący”. Instytucja przedawnienia nakłania do popełniania kolejnych przestępstw w celu uniknięcia poniesienia odpowiedzialności karnej za przestępstwo dotychczas popełnione - twierdzi prof. Pilecki. „Trudno więc uznać, aby instytucja przedawnienia realizowała zasadę demokratycznego państwa prawnego, urzeczywistniającego zasady sprawiedliwości społecznej oraz aby realizowała prawo do sprawiedliwego i jawnego rozpatrzenia sprawy bez nieuzasadnionej zwłoki przez właściwy, niezależny, bezstronny i niezawisły sąd.
 
Prof. Pilecki utyskuje też, że jak dotychczas jedynie szefowie Amber Gold znaleźli  się w areszcie.  „Inni oszuści po dokonaniu  malwersacji przez lata pozostają nietykalni i nawet nadal zajmują eksponowane stanowiska w instytucjach finansowych” - wskazuje profesor. 
 
Według Szymona Pileckiego, powinna istnieć możliwość zweryfikowania rzeczywistego stanu finansowego firm prowadzących działalność finansową i przeprowadzanych przez nich transakcji. „W obecnym stanie prawnym organ nadzoru przyznaje licencję domu maklerskiego, funduszu inwestycyjnego lub banku jedynie na podstawie dokumentacji przygotowanej przez firmę ubiegającą się o licencję, co – jak pokazuje przykład WGI S.A. – nie jest wystarczające do wykrycia oszustwa dokonanego przez firmę ubiegającą się o licencję”.
 
Jego zdaniem, celem wykrycia oszustwa organ nadzoru w takich przypadkach powinien mieć możliwość porównania danych finansowych i wyników finansowych transakcji inwestycyjnych przedstawianych organowi nadzoru przez firmę ubiegającą się o licencję, z niezależnymi źródłami w podmiotach zewnętrznych (instytucjach i przedsiębiorstwach trzecich).
 
Powinna także istnieć możliwość zweryfikowania rzetelności finansowej firm, które nie posiadają licencji i nie ubiegają się o licencję, lecz prowadzą bez stosowanego zezwolenia działalność podobną do działalności domów maklerskich, funduszy inwestycyjnych oraz banków i które aktualnie znajdują się na liście ostrzeżeń KNF. 
„Sama lista ostrzeżeń KNF jest zdecydowania niewystarczająca, bowiem firmy takie pomimo znajdowania się na liście ostrzeżeń KNF dobrze „prosperują”, tzn. w dalszym ciągu zdobywają wciąż nowych klientów, na co poszkodowani klienci WGI wskazali, podając przykłady, w ww. pismach z marca 2012 r.
 
Nigdy żadnej piramidy finansowej w Polsce nie wykryto (i nie udaremniono jej rozrostu) przez organy nadzoru i prewencji na początku powstawania piramidy” - kończy z żalem prof. Pilecki.

Tylko 19 zł miesięcznie przez cały rok.

Bądź na bieżąco. Czytaj sprawdzone treści od Rzeczpospolitej. Polityka, wydarzenia, społeczeństwo, ekonomia i psychologia.

Treści, którym możesz zaufać.

Reklama
Policja
Nietykalna sierżant „Doris”. Drugie życie tajnej policjantki
Materiał Promocyjny
Bank Pekao uczy cyberodporności
Materiał Płatny
OGŁOSZENIE
Kraj
Olejomaty opanowują Mazowsze, ale omijają Warszawę. Stolica czeka na innowacyjny recykling
Kraj
Polska bez kompleksów. Młodsi uważają, że to Zachód jest zacofany
Materiał Promocyjny
Stacje ładowania dla ciężarówek pilnie potrzebne
Kraj
Pociągiem z Warszawy do Lublina w półtorej godziny. Umowa na cztery tory linii otwockiej podpisana
Materiał Promocyjny
Transformacja energetyczna: Były pytania, czas na odpowiedzi
Reklama
Reklama