W woj. lubelskim jest 13 wyciągów narciarskich, a najdłuższa trasa ma 750 metrów długości. To co prawda znacznie mniej niż w wysokich górach, ale pojeździć już można. A wjazdy są tańsze i tłumy mniejsze niż choćby w Zakopanem.
Najstarszy wyciąg powstał w 1994 roku w Rąblowie (gmina Wąwolnica). – To już nasz 22. sezon – chwali się Kazimierz Antoń, właściciel. Na początku miał tylko jeden wyciąg, o długości 190 metrów, a jego przepustowość wynosiła 500 osób w ciągu godziny. Dziś to już cały ośrodek pod nazwą Nartsport z pięcioma wyciągami, czterema trasami, snowparkiem, oślą łączką i karuzelą pontonową. – W tym roku mamy wyciąg dla dzieci zaczepowy, a nie linowy – podkreśla Kazimierz Antoń. Teraz w ciągu godziny ze wszystkich wyciągów może w sumie korzystać 3,5 tys. osób. Na miejscu jest szkółka narciarska i wypożyczalnia sprzętu, gdzie łącznie jest tysiąc par nart i desek snowboardowych. – Musimy być przygotowani, jak przyjedzie większa grupa – tłumaczy właściciel Nartsportu. Ceny za skorzystanie z wyciągów zaczynają się od 1,2 zł do 2 zł za jeden wjazd. A karnety w zależności od liczby godzin i dnia kosztują 25 zł za dwie godziny w dni robocze i 45 zł za trzy godziny w weekendy i święta.
Do Rąblowa najchętniej przyjeżdżają mieszkańcy Mazowsza oraz Lubelszczyzny. – Ale mamy klientów z całej Polski, którzy w regionie są na jakiejś wycieczce lub przyjeżdżają do rodziny – mówi Kazimierz Antoń.
Michał Zlot z Lubelskiego Ośrodka Informacji Turystycznej i Kulturalnej mówi, że narciarstwo w regionie cały czas się rozwija. Mimo że w dużej mierze jest nastawione na mieszkańców regionu, którzy korzystają z wyciągów przede wszystkim w weekendy.
– Turystyka narciarska rozwija się na Wyżynie Lubelskiej, która posiada najlepsze warunki w województwie do uprawiania sportów zimowych – tłumaczy Michał Zlot.