Reklama

Pomogły umrzeć koleżance. Staną przed sądem

Nawet dożywocie grozi 18-letniej dziś Wiktorii M. za zamordowanie swojej koleżanki, 17-letniej Agaty z Wejherowa.

Aktualizacja: 10.05.2016 20:39 Publikacja: 10.05.2016 20:27

Wiktoria M. po zatrzymaniu przez policję w maju 2015 roku

Wiktoria M. po zatrzymaniu przez policję w maju 2015 roku

Foto: policja.pl

Z kolei jej równolatka Aleksandra L. odpowie za zacieranie śladów tego głośnego zabójstwa i dawanie fałszywego alibi zabójczyni, za co może spędzić za kratami nawet pięć lat.

Jest już akt oskarżenia w sprawie zabójstwa sprzed ponad roku. Ciało 17-letniej Agaty znaleziono 22 lutego 2015 roku w parku im. Haffnera w gdańskim Brzeźnie.

Dziewczyna zginęła od ciosu precyzyjnego nożem. Uszkodzono jej aortę. Narzędzia zbrodni na miejscu nie znaleziono.

Początkowo nie było wiadomo kim jest ofiara. Po publikacji wizerunku policja ustaliła, że to 17-letnia Agata z Wejherowa, uczennica szkoły wojskowej.

W dniu zabójstwa przyjechała do Sopotu SKM-ką. Zaszła do jednego z supermarketów, później brała udział w wykładzie z chemii na Uniwersytecie Gdańskim, a o godz. 17.21 widziano ją na ul. Kołobrzeskiej na gdańskim Przymorzu.

Reklama
Reklama

Tam ślad po nastolatce i jej żółtym rowerze się urywał. Ciało znaleziono następnego dnia w parku. Po trzech miesiącach policja zatrzymała dwie koleżanki zamordowanej Agaty z Wejherowa: Wiktorię M. oraz Aleksandrę L., które już wcześniej były przesłuchiwane.

Jednak w maju 2015 roku funkcjonariusze mieli pewność, że obie miały związek z zabójstwem. Wtedy okazało się, że Agata od kilku miesięcy planowała umrzeć, ale nie chciała jednak popełnić samobójstwa, by nie stresować dziadków.

Poprosiła o pomoc Wiktorię i Aleksandrę. Nastolatki zgodziły się na to, a po śmierci Agaty poszły do domu jednej z nich, gdzie jadły naleśniki i opowiadały o śmierci koleżanki.

Nóż, którym dziewczyna została zamordowana, ukryły na dachu garażu, został odnaleziony przez policję dopiero po kilku miesiącach.

Dzień po zbrodni Wiktoria M. trafiła do szpitala psychiatrycznego z zaburzeniami i tam  spędziła kilka tygodni.

Tam też miała pomagać w samobójstwie innej z pacjentek, za co usłyszała później kolejny zarzut. Na szczęście ta dziewczyna przeżyła.

Reklama
Reklama

Podczas pobytu w szpitalu Wiktoria pisała pamiętnik w którym wspominała o zamordowanej koleżance, a przy dacie 21 lutego 2015 roku postawiła wykrzyknik, co by oznaczało, że wybrała nie tylko miejsce, ale i datę śmierci Agaty.

Pamiętnik przeanalizowali biegli, którzy stwierdzili, że Wiktoria M. napisała w nim, co tak naprawdę się wydarzyło i przyznała się do zabójstwa. Stwierdzili u niej również „brak hamulców etycznych i tendencje agresywne".

Po zatrzymaniu w maju 2015 roku Wiktoria M. usłyszała zarzut zabójstwa na prośbę i za zgodą pokrzywdzonej.

Nie przyznała się do winy, dopiero w końcowej fazie postępowania, po zapoznaniu się z aktami sprawy, złożyła wyjaśnienia odnośnie zarzucanego jej zabójstwa. Stwierdziła, że Agata popełniła samobójstwo, a ona była jedynie świadkiem tego.

Druga z nastolatek - Aleksandra L. oskarżona o poplecznictwo przyznała się do winy, szczegółowo opowiedziała też śledczym o tym, co stało się w lutym 2015 roku. Jej grozi do pięciu lat więzienia.

Aleksandra L. będzie odpowiadać przed sądem z wolnej stopy. Za kratami od roku siedzi Wiktoria M. prokuratura wystąpiła już do sądu z kolejnym wnioskiem o przedłużenie aresztu.

Policja
Nietykalna sierżant „Doris”. Drugie życie tajnej policjantki
Kraj
Muzeum Bitwy Warszawskiej w Ossowie otwarte. Co zobaczymy na wystawie?
Kraj
Raport GUS. Mazowsze starzeje się w szybkim tempie
Kraj
Wycieczki i masaże za pół miliona, czyli KPO po warszawsku
warszawa
Wygaszą Powiśle, by oglądać spadające gwiazdy. Centrum Nauki Kopernik zaprasza na deszcz Perseidów
Reklama
Reklama