Czy jest nim Hillary Clinton, pierwsza kobieta w tej roli, czy ekscentryczny miliarder Donald Trump? My w momencie zamykania tego numeru gazety takiej wiedzy jeszcze nie mieliśmy. Niezależnie jednak od decyzji Amerykanów można już podsumować tegoroczną kampanię i zadać kilka pytań o uniwersalnym charakterze.
Najpierw więc o kampanii wyborczej, wyjątkowo brudnej i emocjonalnej. Czy mogła być inna? Wydaje się, że w dzisiejszym zdominowanym przez internet świecie na miejsce faktów, liczb i argumentów musiały się wedrzeć fale negatywnych emocji. Głównym orężem polityki stała się inwektywa, a jej szafarz wyrósł na światową gwiazdę. Czy i jak z tym walczyć? Jak przywrócić debacie publicznej znamię racjonalności, a językowi polityki proste znaczenia? Wciąż nie wiadomo, choć nie ma wątpliwości, że to jedno z najważniejszych wyzwań, jakie stoją przed systemem demokratycznym. Jeśli mu nie podołamy, wolny świat stanie się ofiarą brutalnego populizmu.