– Fakt opublikowania fragmentów protokołu przesłuchania świadka stanowi naruszenie tajemnicy śledztwa [dotyczącego przecieku o akcji CBA w sprawie afery hazardowej – red.] i sprawa musi być wyjaśniona – poinformowała w sobotę Renata Mazur, rzecznik Prokuratury Okręgowej Warszawa-Praga.
Zapewniła, że tajne informacje nie wypłynęły z warszawskiej prokuratury, ale ta, by zachować bezstronność, chce, by śledztwo poprowadziła inna jednostka.
To reakcja na sobotnią publikację “Rz”, w której opisaliśmy zeznania Ryszarda Sobiesiaka złożone 6 stycznia w prokuraturze. Słowa króla hazardu wskazują na Marcina Rosoła, szefa gabinetu byłego ministra sportu Mirosława Drzewieckiego (PO), jako stanowiącego możliwe źródło przecieku o akcji CBA.
W sobotę napisaliśmy też, że Sobiesiak zeznał, iż zna Mirosława Drzewieckiego i byłego wicepremiera Grzegorza Schetynę (PO) od około 20 lat. Tymczasem przed komisją śledczą Drzewiecki zeznał, że biznesmena zna od dziesięciu lat, a Schetyna – że poznał go dopiero w 2003 r. – Nie widzę stenogramów, cytatów. Widzę tylko klimat i rozdmuchiwanie kolejnych problemów – bagatelizował sprawę w sobotę w TVN 24 Schetyna.
Jednak członkowie komisji śledczej chcą wyjaśnienia tych rozbieżności. – Jeżeli polityk najwyższego szczebla składa przed komisją śledczą zeznania pod przysięgą i precyzyjnie wskazuje rok poznania 2003, po czym czytamy w gazecie zeznania Sobiesiaka, który mówi, że zna go 20 lat, to znaczy, że jest rozbieżność – mówił w niedzielę w TVN 24 wiceszef komisji Bartosz Arłukowicz (Lewica).