– Nie potrzebujesz nic od pana Alojzego? – pytał Sobiesiak Mirosława Drzewieckiego 22 września 2008 r., przy okazji prośby o pomoc przy przyspieszeniu procedur związanych z budową wyciągu w Zieleńcu.
– Na razie nie, ale będę potrzebował okna jeszcze (...) Duże takie jedno, przesuwane, pięć metrów ponad – odpowiedział mu polityk PO.
W rozmowie Drzewieckiego z Sobiesiakiem chodziło o Alojzego Reinerta, przedsiębiorcę prowadzącego niewielką rodzinną firmę w miejscowości Zimnice Małe niedaleko Opola. To też wieloletni prezes Izby Gospodarczej Śląsk i członek Mniejszości Niemieckiej. Jest zdziwiony, że jego nazwisko padło w rozmowie Sobiesiaka i Drzewieckiego. Nie chce tego komentować. – Nic nie czytam, nie oglądam, nie interesuję się – zastrzega.
Przedsiębiorca przyznaje, że Drzewiecki od kilku lat jest klientem jego firmy, która zajmuje się wytwarzaniem i montażem okien, drzwi, schodów itp. Jakie konkretnie zlecenia wykonywał dla byłego ministra sportu? – O swoich klientach nie rozmawiam z osobami postronnymi – ucina. Ale podkreśla: – Pan Drzewiecki zawsze płacił za wykonane usługi.
W rozmowie 22 września Sobiesiak się skarży, że Drzewiecki nie odbiera od niego telefonu. Chciał poprosić Reinerta, by to on zadzwonił do polityka.