– Projekty te przygotował rząd PiS i nasz klub ma do nich moralne prawo – uważa poseł Arkadiusz Mularczyk.

Były premier Jarosław Kaczyński tuż przed dymisją złożył bowiem w nowym Sejmie prośbę o rozpatrzenie aż 49 rządowych projektów ustaw. Tylko trzem z nich nadano dotąd bieg parlamentarny: nowelizacji ustawy o rehabilitacji zawodowej i społecznej oraz zatrudnianiu niepełnosprawnych, a także projektom zmian w Karcie nauczyciela i w ustawie o doradztwie podatkowym. Prace nad tą ostatnią postanowił przyspieszyć nowy marszałek Bronisław Komorowski, ponieważ jej uchwalenia wymagał wyrok Trybunały Konstytucyjnego. Już 24 listopada Sejm przyjął tę ustawę.

Ale o rozpatrzeniu pozostałych 46 projektów Kaczyńskiego na razie nie ma mowy. Czy do tego dojdzie – zależy od opinii rządu Donalda Tuska. Marszałek poprosił go o zadeklarowanie, czy podtrzymuje projekty poprzedników. Tylko wobec wspomnianych dwóch otrzymał pozytywną opinię. Z kolei wszystkie projekty Zbigniewa Ziobry zostały wycofane z Sejmu przez nowego ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ćwiąkalskiego. Los pozostałych pomysłów ekipy Kaczyńskiego jeszcze nie jest znany.

Marne szanse na realizację ma też „spadek” legislacyjny, który nowym posłom zostawił poprzedni marszałek Sejmu Ludwik Dorn. Wraz z szefami klubów parlamentarnych i sejmowych komisji zebrał pakiet ponad 20 projektów „szczególnie istotnych dla funkcjonowania państwa, co do konieczności uchwalenia których nie powinno być istotnych rozbieżności między siłami politycznymi”. Taką sugestię zostawił swemu następcy. Wskazał na projekty wykonujące prawo Unii Europejskiej oraz związane z orzeczeniami Trybunału Konstytucyjnego i Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości (w tym właśnie zmiany kodeksów i prawa o adwokaturze). Dorn dorzucił jeszcze projekty dotyczące m.in. budownictwa mieszkaniowego i działalności gospodarczej. Miał nadzieję, że komisje sejmowe przyjmą te projekty jako własne. Problem w tym, że formalnie projekty starego Sejmu dezaktualizują się wraz z końcem kadencji. Dla marszałka Komorowskiego więc nie istnieją, a komisje na razie nie wykazały zainteresowania nimi.

– Przez najbliższe miesiące PO nie zgłosi własnych projektów, bo ich się tak szybko nie pisze. Dla zasady nie chce kontynuować starych, ale my ich nie odpuścimy. Te ustawy zawierają nowatorskie pomysły. Szkoda je zmarnować – mówi Mularczyk. ?