Warszawska prokuratura postawi mu 22 zarzuty. Większość dotyczy wielomilionowych umorzeń podatkowych, które miał załatwiać, wykorzystując swoje wpływy w Ministerstwie Finansów. – Inne wiążą się z przestępstwami przeciwko wolności i ochronie środowiska – tłumaczy Renata Mazur z Prokuratury Okręgowej Warszawa-Praga. Grozi mu do 12 lat więzienia.
Henryk Stokłosa przez 16 lat był senatorem. Jeszcze w latach 80. założył w okolicach Piły firmę zajmującą się utylizacją odpadów zwierzęcych. Przedsiębiorstwo szybko się rozrastało, a Stokłosa zbił fortunę. W rodzinnych stronach uchodził za osobę nietykalną. Kiedy zainteresowała się nim warszawska prokuratura, zniknął. Wkrótce sąd wydał za nim europejski nakaz aresztowania.
Stokłosa przez dziewięć miesięcy ukrywał się za granicą. Media spekulowały, że może być w Ameryce Południowej, pojawiły się nawet pogłoski o operacji plastycznej, której miał się poddać dla zmylenia policji. W tym czasie jego obrońcy dwukrotnie występowali o list żelazny. Były senator deklarował, że jest gotowy złożyć wyjaśnienia, ale tylko za cenę nietykalności do czasu procesu. Pierwszy wniosek sąd odrzucił. Zanim wydał drugą decyzję, Stokłosa był już w rękach policji. Biznesmen wpadł w Niemczech podczas rutynowej kontroli drogowej. Policjanci sprawdzili jego tożsamość w systemie informacji Schengen, okazało się, że jest poszukiwany.
Jego żona przekonywała wówczas, że były senator miał zamiar się ujawnić, bo jest już zmęczony. Dziś dodaje, że cieszy się z powrotu męża do kraju.– W ostatnim czasie staliśmy się obiektem bezprzykładnej nagonki z udziałem polityków, mediów i służb specjalnych – mówi „Rz” Anna Stokłosa. – Mąż nigdy nie był aferzystą, ale pewnym ludziom zależało na tym, aby zniszczyć naszą firmę. Teraz skończy się miodowy miesiąc prokuratury, ponieważ mąż wreszcie może się bronić. Prawda powoli będzie wychodzić na jaw.
Co były senator powie śledczym? – Nie wiem, a nawet gdybym wiedziała, na razie nie powiem – ucina Anna Stokłosa. Zaprzecza jednak, by zeznania zagroziły ludziom z pierwszych stron gazet. – Mój mąż nigdy nie angażował się w polityczne rozgrywki – zaznacza.