Zapytaliśmy Polaków, o których kobietach politykach w minionym roku media mówiły najczęściej. Bezapelacyjnie zwyciężyła posłanka PiS Nelli Rokita. Na podium znalazły się jeszcze Hanna Gronkiewicz-Waltz i Julia Pitera – obie z Platformy.

– Polacy od kobiet funkcjonujących w polityce oczekują, żeby były albo Matką Teresą, albo Margaret Thatcher, albo Dodą – uważa Eryk Mistewicz, specjalista od wizerunku. Jednak jego zdaniem kluczem do medialnej kariery jest bycie osobą wyrazistą, a najlepiej kontrowersyjną. Ważne są też rekwizyty, jak czerwony kapelusz Nelli Rokity i związki ze znanymi politykami, nawet jeśli są to tylko związki wirtualne. Jolanta Szczypińska, posłanka PiS, nie byłaby tak popularna, gdyby prasa nie opisywała jej jako domniemanej narzeczonej Jarosława Kaczyńskiego.

Dlatego Mistewicza nie dziwi odległe, 11.miejsce Joanny Kluzik-Rostkowskiej. – Jest przeciwieństwem Nelli Rokity, to szara myszka do ciężkiej pracy, a nie błyszczenia w mediach – wyjaśnia.

Do wielkiej polityki Rokita wkroczyła z dużym hukiem podczas kampanii wyborczej. Wystąpiła na konferencji prasowej obok prezydenta Kaczyńskiego w roli jego doradczyni. Dziennikarze zawsze mogą liczyć na to, że powie coś, co utkwi w pamięci.

– Nelli Rokita to oczywiście Doda naszej polityki. Natomiast Zyta Gilowska odgrywa rolę Margaret Thatcher – mówi Mistewicz. Największy problem ma ze wskazaniem polskiej odpowiedniczki Matki Teresy. – Największe szanse ma prezydentowa Maria Kaczyńska – dodaje.