– Sprawa jest precedensowa, więc rozprawa powinna być jawna, z udziałem stron. Tym bardziej że doktor G. chciałby osobiście zaprezentować Trybunałowi swoje spostrzeżenia dotyczące naruszenia jego praw – mówi „Rz” mecenas Magdalena Bentkowska-Kiczor, adwokat kardiochirurga.
Rząd przekonuje, że nie obawia się starcia. Uważa jednak, iż sprawa doktora G., choć głośna i medialna, powinna być rozpatrzona w trybie, w jakim Trybunał ocenia większość skarg – czyli na posiedzeniu niejawnym. – Powód jest prosty: rozprawa, na której są adwokaci, podraża koszty o jakieś 5 tysięcy euro. Dlatego jesteśmy za tym, by sędziowie Trybunału rozpatrzyli skargę na posiedzeniu, które zawsze jest niejawne – mówi „Rz” Jakub Wołąsiewicz, pełnomocnik ministra spraw zagranicznych RP przed Trybunałem Praw Człowieka w Strasburgu.
Trybunał ma orzec, czy Polska naruszyła prawa kardiochirurga. Mirosław G., były ordynator ze szpitala MSWiA, jest o tym przekonany i chce 100 tys. euro odszkodowania.
Do Strasburga poskarżył się latem zeszłego roku, gdy ciążyły na nim zarzuty korupcji i kontrowersyjny zarzut zabójstwa pacjenta. Z tego ostatniego prokuratura niedawno się wycofała. Ale w skardze jest o nim mowa.
Najważniejsze zarzuty, jakie G. stawia Polsce, to: naruszenie zasady domniemania niewinności i poniżające traktowanie. W tle pierwszego są pamiętne słowa ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry, który po zatrzymaniu lekarza stwierdził, że „już nikt przez tego pana życia pozbawiony nie będzie”, czym miał przesądzić o jego winie.