Po 123 latach niewoli okoliczności nareszcie sprzyjały temu dziełu, bo rozpadły się wszystkie trzy zaborcze mocarstwa. Nasi przodkowie dostali swoje pięć minut. To, że potrafili ów moment wykorzystać, świadczy o ich odwadze, sile woli, ofiarności.
Świadczy tak przynajmniej o sporej ich części. Wystarczyło tych, którzy chcieli wskrzesić Polskę i znaleźli na to dość sił. W 90. rocznicę odzyskania niepodległości ich przede wszystkim chcieliśmy pokazać – twórców siły zbrojnej w Warszawie i Krakowie, lwowskie orlęta, wielkopolskich i śląskich powstańców, „błękitnych” rodaków zza oceanu, Polaków z Rosji i z Syberii, wreszcie pogromców bolszewików. Szczególnie chcieliśmy przybliżyć dwa przełomowe wydarzenia z listopada 1918 roku: pierwsze trzy doby Józefa Piłsudskiego po przyjeździe do Warszawy oraz pierwsze, dramatyczne starcie zbrojne – w obronie i wyzwalaniu Lwowa. Proszę poznać drobne z pozoru fakty, strzępy wspomnień...
Bo znowu chyba trzeba, jak pisał Marian Hemar o lwowskim listopadzie: Tym co nie chcą pamiętać – pamięcią dokuczać,
I tych co już nie płaczą – znowu do łez wzruszać...
Słyszałem opinię wstrząśniętej osoby, która nigdy przedtem nie czytała takich relacji: – To byli jacyś inni Polacy, takich już nie ma! Kto dziś byłby gotów poświęcać się z taką determinacją?! Cóż, oby historia nie spłatała nam złośliwego figla, jak wiele razy w dziejach, i nie sprawdziła, jak to jest w istocie z Polakami. Nasze pokolenie też dostało swoją szansę, lecz w o ile lepszych warunkach, i nie pięć minut, ale z pięć godzin przynajmniej. Z przeszłości – również dwudziestolecia międzywojennego – płynie jednak i taka nauka, że męstwu w chwili próby musi towarzyszyć wytrwałość i odpowiedzialność za wywalczoną wolność.