Właśnie taki obraz wyłania się z badań przeprowadzonych przez GfK Polonia dla „Rz”. Okazuje się, że zdecydowana większość z nas zostawia miejsce przy stole dla zbłąkanego wędrowca, przestrzega postu, kładzie siano pod obrus i stara się nie kłócić z bliskimi.

Tego dnia żadne inne danie nie jest tak popularne jak smażony karp (85 proc.). Konkuruje z nim tylko barszcz z uszkami (65 proc.). Mało kto wkłada dziś łuskę karpia do portfela czy wróży sobie w Wigilię z orzechów. Rzadko jemy też zupę owocową, moczkę czy kulebiak, ale i tak na przeciętnym polskim stole pojawi się od 6 do 11 potraw. Nie oznacza to porzucenia tradycji – w dawnych polskich domach nie zawsze jadano 12 potraw. Czasem podawano nieparzystą liczbę dań, na szczęście.

Część z nas zasiądzie do stołu, gdy zaświeci pierwsza gwiazda, inni po zmierzchu. Niemal wszyscy przełamią się opłatkiem i złożą sobie życzenia. Trzy czwarte da prezenty bliskim. Spędzimy wieczór przy stole, rozmawiając, odwiedzimy przyjaciół, obejrzymy telewizję.

Czy grozi nam obżarstwo? Na szczęście tylko połowa Polaków chce spróbować wszystkich wigilijnych potraw. A potem co najmniej co trzeci pójdzie na pasterkę.